Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Kaukaski barszcz wciąż parzy
Nie dajcie się zwieść. Ta na pozór niegroźnie wyglądająca roślina jest toksycznym przybyszem z Kaukazu. Przy kontakcie z ludzkim ciałem powoduje oparzenia drugiego i trzeciego stopnia a skutki oparzeń soku z rośliny goją się nawet kilka lat. Niedawno natknął się na nią nasz Czytelnik. Zrobił zdjęcia i wysłał „ku przestrodze”.
Nasz Czytelnik, pan Robert z Rybnika, wracając z weekendowego wypadu natknął się na okaz bardzo znanej na Podbeskidziu rośliny. Ten niebezpieczny dla człowieka egzemplarz sfotografował na granicy Żor. Barszcz Sosnowskiego rósł wzdłuż jednego z cieków wodnych na terenie miasta.
- Już kiedyś miałem przyjemność z tym jegomościem. Poparzenie było bolesne a lekarze sami nie wiedzieli, skąd się wzięły bąble na skórze – pisze do nas pan Robert, ogrodnik, któremu jakiś czas temu pod oknem wyrosła egzotyczna roślina.
Problemy z gigantem miała również pani Janina, mieszkanka Nowin. Kilka lat temu, będąc z dziećmi na spacerze, zauważyła na łące w pobliżu lasu przy ul. Raciborskiej samotnie rosnącą wysoką na kilka metrów roślinę. – Chciałam zerwać sobie duży, ślicznie wyglądający kwiat. Przez nieostrożność kilka kropel soku spadło na mojego teraz już ośmioletniego syna. Ślady po poparzeniu są widoczne na jego ręce do dziś – komentuje nieświadoma wówczas niczego matka.
Majestatycznie wyglądający Barszcz Sosnowskiego do Polski sprowadzono w latach pięćdziesiątych jako roślinę pastewną. Szkody, jakie powodował u zwierząt, wykluczyły go z badań nad przydatnością stosowania jako paszy. Niechciane uprawy pozostawiono na polach samym sobie.
Walka z rośliną trwa od lat, ale sięgający w skrajnych przypadkach czterech metrów wysokości przybysz zza wschodniej granicy, nie daje łatwo za wygraną. Jedynym sposobem na pozbycie się intruza jest regularne i sumienne wycinanie kwiatostanów olbrzyma. Pędy, podobnie jak w bambusie, są puste w środku a szczyt łodygi wieńczy olbrzymi kwiat.
Na początku lat dziewięćdziesiątych wielu rybniczan przywoziło do swoich ogrodów te egzotycznie wyglądające rośliny. Dziś nikt nie ma już złudzeń, że ich ekspansywność jest wynikiem sprzyjających warunków rozwoju, które przypadły roślinie do gustu w naszym regionie.
(młyn)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |