Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Żywy towar czasem wraca
Na zakup zwierzątka należy decydować się świadomie. Tylko wówczas, gdy gotowa jest na to cała rodzina. Nieprzemyślana decyzja może zakończyć się tym, że pupil wraca z powrotem do sklepu. - Kiedyś przed wejściem znalazłem karton, w którym były dwie świnki morskie – ubolewa Jan Bugdoł, właściciel sklepu zoologicznego w Rybniku.
Świnki morski, króliczki, papużki faliste i koszatniczki – te zwierzęta najczęściej wracają z powrotem do sklepów zoologicznych, kiedy ich właściciele dochodzą do wniosku, że nie chcą albo nie mogą dalej się nimi opiekować. – Czasem je przyjmuję, ale nie zawsze, bo albo nie mam miejsca albo po prostu nie chcę – wyjaśnia Jan Bugdoł, właściciel sklepu zoologicznego Rekin.
Niektórzy, mimo sprzeciwu właściciela sklepu, znajdują sposoby na pozbycie się zwierzęcia. - Raz ktoś po kryjomu wypuścił szczura. Innym razem papużkę. Zupełnie złośliwie. Tłumaczyłem, że nie mogę jej wziąć, bo nie mam miejsca. Człowiek otworzył więc klatkę, papużka wyleciała na sklep a on wyszedł. Później mieliśmy ogromy problem, żeby ją złapać – relacjonuje pan Jan.
Podobne zdarzenia można by mnożyć w nieskończoność. Kiedy w sklepie albo przed sklepem stoi niezidentyfikowany karton, wiadomo, co będzie w środku. - Ostatnio ktoś zostawił cztery myszoskoczki. Z kolei kilka lat temu, kiedy przyszedłem rano do pracy, przed wejściem znalazłem w kartonie dwie dorosłe świnki morskie – ubolewa właściciel.
Spory problem jest też z rybkami. - Nie chcę ich brać nawet za darmo. Nie wiem, w jakich warunkach były wcześniej hodowane. Nie chcę ryzykować zdrowia moich okazów na sprzedaż – zapewnia.
Jakie są powody chęci pozbycia się pupila z domu? Najwięcej osób tłumaczy się alergią. – Właściwie prawie każdy przypadek to alergia dziecka. Tu nie da się polemizować. Nie sprawdzę przecież, czy to prawda – podkreśla pan Jan. Kolejna przyczyna to wyjazd za granicę lub na urlop. - Dosłownie kilka dni temu była kobieta, która jechała na urlop. Umówiliśmy się, że przyniesie 4 koszatniczki. Ostatecznie było ich 15! - łapie się za głowę pan Jan, który przecież musi wyżywić te i inne zwierzęta.
Niechcianym pupilom trudno znaleźć nowy dom. Tylko niektóre są ponownie sprzedawane. Sprawdza się metoda z wywieszeniem kartki, że "królik jest za darmo, jeśli kupisz dla niego klatkę". Czasami zwierzęta trafiają do hodowców. - Informuję osoby, które przynoszą mi zwierzęta, że przecież jest schronisko. Ale tam musieliby zapłacić. No i zostawiają u mnie. A ja przecież nie wyrzucę tych zwierząt – stwierdza pan Jan.
Najwięcej królików, świnek, chomików czy papużek trafia z powrotem do sklepu w okresie wakacyjnym, kiedy ludzie wyjeżdżają na urlop i zwierze staje się dla nich zbędnym balastem. Podobnie jest w okresie Świąt Bożego Narodzenie i w okolicach "Dnia Dziecka", kiedy to zwierzę jest niespodziewanym prezentem. - Ja mimo wszystko uważam, że dziecko powinno wychowywać się z jakimś zwierzątkiem. To dobrze na nie wpływa. Tymczasem mało którzy rodzice chcą kupić dziecku pupila. Większość rodzin wchodzi do sklepu, pół godziny oglądają i wychodzą tłumacząc, że przecież dziecko po trzech dniach przestanie się interesować zwierzakiem – puentuje właściciel.
(m)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |