Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Żulerski lifestyle
Żuli, bezdomnych i drobnych pijaczków znajdziemy w każdej dzielnicy. W niektórych jest ich jednak więcej. Przesiadują przy skwerach, żebrzą o drobne na wino pod osiedlowymi sklepami, wywołują strach a często stają się obiektem drwin innych mieszkańców. Sprawdziliśmy, w których dzielnicach Rybnika widoczny jest żulerski lifestyle?
Żyją tuż obok nas, na stałe wpisując się w krajobraz dzielnicy. Starzy lokatorzy przywykli do ich obecności, nowi obserwują i pytają o opinie na temat szemranego towarzystwa z obawą o zaparkowane pod blokiem mienie. Przy wyborze nowego lokum zwracamy uwagę, czy w pobliżu nie kręcą się żule, bezdomni, drobne pijaczki, którzy psują opinie o dzielnicy, nie przejmują się konwenansami i zachowują się w sposób urągający wszelkim normom społecznym.
Jest sobotni poranek, jeden z tych nielicznych dni w tygodniu, kiedy można dłużej pospać. Tę sielską atmosferę nagle przerywa dziwny dźwięk na klatce schodowej. - Ni to śpiew, ni to zawodzenie. Otworzyłam drzwi a na klatce schodowej przywitała mnie nowa sprzątaczka z mopem i butelką wódki w kieszeni - wspomina pani Jadzia, siedemdziesięcioletnia lokatorka bloku przy ul. Hetmańskiej w Rybniku.
No cóż. Niedobczyce nigdy nie miały zbyt dobrej opinii w Rybniku. Wielu mieszkańców miasta to właśnie tam upatruje źródeł patologicznych zachowań. - Najciekawiej jest w okolicach parku przy ulicy Ignacego Paderewskiego - mówi nam pan Tomek, trzydziestolatek, który zamieszkał w pobliżu domu kultury w Niedobczycach. - Ci ludzie żyją i zachowują się tak, jakby nikt inny poza nimi nie istniał. Gromadzą się na podwórkach pod oknami familoków i na zbitych z desek “kompletach ogrodowych” prowadzą swe życie towarzyskie - puentuje.
- Kobiety bez biustonoszy, mężczyźni w obsikanych spodniach. To niestety nasza codzienność – rozkłada bezradnie ręce ekspedientka osiedlowego sklepiku w Niedobczycach i wskazuje nam parkę, prowadzącą przed sobą wózek wypełniony żelastwem.
Największe perły niszowej kultury picia znaleźliśmy z kolei na Paruszowcu. Zachowania niemal takie same jak w innych zakątkach Rybnika, lecz podejście do życia nieco inne. -Tu ludzie mają pieniądze, niewiele osób kupuje tanie wina. Częściej piwo lub wódeczkę. Z takimi delikatesami obcują na co dzień “królowie przedmieścia” - opowiada nam klient piekarni, mężczyzna, któremu w tym miejscu grupa wyrostków, miesiąc temu porysowała samochód.
Na Paruszowcu rzeczywiście trzeba uważać. Wędrówki w samotności po zmierzchu nie są wskazane. Tam zdegenerowanych staruszków wspomaga nowe, młode pokolenie. -Tutaj nikt inny nie zaczepia, tylko młode smarki. Kiedyś taki jeden zaczął mnie wyzywać a drugi zabrał mi torebkę - opowiada ze zdenerwowaniem w głosie pani Monika, która mieszka koło przejazdu kolejowego.
Widok matki wiozącej zalanego w trupa syna na starym mleczarskim wózku to z kolei codzienność na Wawoku. Tam w okolicach cmentarza mieszkają ludzie, których cała dzielnica omija z daleka. Czym zasłużyli sobie na taka opinię? -W libacjach biorą udział całe rodziny! Sam jadąc samochodem ulicą Janiego widziałem, jak po moim pasie ruchu matka wiozła pijanego w sztok syna, który miał jeszcze butelkę wina w dłoni. Obok szła mała dziewczynka, do której prowadząca wózek kobieta odnosiła się w niezbyt wyrafinowany sposób - opowiada Kamil, mieszkaniec domku jednorodzinnego.
Widok śmieszny, lecz zarazem tragiczny. Niewiadom, Niedobczyce, Paruszowiec, wszędzie widać pewną prawidłowość występowania patologii społecznych. Stare zabudowania i niski status majątkowy, sprzyjają tego typu zachowaniom.
- U nas też jest wesoło - dołącza się do dyskusji pan Michał. -Na Nowinach mamy taki sklep, wokół którego gromadziły się osiedlowe menty. Dziś wybudowali już Lidla, ale kilka miesięcy temu, na zarośniętej działce, emeryci z Orzepowickiej mieli swój raj. Piwo z rana w zaroślach było rarytasem, na który dziś nie mogą już sobie pozwolić - śmieje się pani Zofia, która wyszła na spacer z małym kundelkiem.
Jednak jak mówią mieszkańcy o swoich dzielnicach, to zaledwie kilka domów, grupka osób ginąca w tłumie porządnych obywateli psuje opinie na temat poszczególnych części miasta. - Patologie są wszędzie i raczej nie da się już nic z tym zrobić – podsumowuje pani Lidia.
(młyn)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |