Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Badania: zwięrzęta zakażają się koronawirusem; brak dowodów, że przenoszą patogen na ludzi
Niektóre zwierzęta mogą zakazić się koronawirusem SARS-CoV-2 przez bliski kontakt z zainfekowanymi ludźmi. Dotychczas udokumentowano kilka takich przypadków u psów, kotów i norek. Naukowcy za mało prawdopodobną uważają jednak możliwość zakażenia się człowieka od zwierzęcia.
Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt (OIE) informuje, że teraz, gdy koronawirus rozpowszechniony jest wśród ludzi, istnieje możliwość zainfekowania się niektórych zwierząt przez kontakt z człowiekiem. OIE zaznacza jednak, że główną drogą przenoszenia się wirusa są zakażenia między ludźmi i nie ma dowodów, aby zwierzęta domowe odgrywały istotną rolę w rozprzestrzenianiu się choroby. Organizacja zaleca zatem, aby nie podejmować szczególnych środków zapobiegawczych w stosunku do zwierząt domowych, szczególnie takich, które mogłyby zagrażać ich dobrostanowi. Doradza jednak, aby osoby zakażone koronawirusem lub te, które to podejrzewają ograniczyły swój kontakt ze zwierzętami. 28 lutego w Hongkongu potwierdzono pierwszą infekcję koronawirusem SARS-CoV-2 u zwierzęcia - zakaził się 17-letni pies rasy pomeranian. Jego opiekunka chorowała na Covid-19 i to przypuszczalnie od niej wirus przeniósł się na zwierzaka.
"Pies ma niski poziom infekcji i prawdopodobnie jest to przypadek przeniesienia (wirusa) z człowieka na zwierzę" - napisano w komunikacie hongkońskich władz. Pomeranian trafił na kwarantannę, z dala od domu swojej opiekunki. Kolejne testy potwierdzały słabą obecność wirusa w jego organizmie, z pies nie wykazywał żadnych symptomów Covid-19. Po dwóch tygodniach badania zaczęły pokazywać negatywny wynik, a zwierzę zostało wypuszczone do domu.
W Hongkongu odnotowano jeszcze jeden podobny przypadek 18 marca, tym razem zakaził się owczarek niemiecki; tego samego dnia infekcję potwierdzono u kota z Liege w Belgii. O ile pies z Hongkongu nie wykazywał żadnych niepokojących objawów, kot z Belgii zachorował, a wykazywane przez niego symptomy przypominały te, które towarzyszą przebiegowi Covid-19 u ludzi. W obydwu przypadkach opiekunowie zwierząt już wcześniej zapadli na wywoływaną przez koronawirusa chorobę.
Amerykańskie ministerstwo rolnictwa poinformowało 5 kwietnia, że zakażenie wirusem SARS-CoV-2 stwierdzono u Nadii - 4-letniej tygrysicy malajskiej mieszkającej w zoo na Bronksie w Nowym Jorku. Już wtedy podawano, że objawy choroby układu oddechowego, w tym kaszel, wykazuje kilka innych tygrysów i lwów z tego ogrodu zoologicznego. Przeprowadzone w kolejnych tygodniach badaniach zdiagnozowały obecność koronawirusa u kolejnych siedmiu dzikich kotów - lwów afrykańskich, tygrysów syberyjskich i malajskich.
Prowadząca ogród zoologiczny fundacja przekazała pod koniec kwietnia, że zwierzęta zostały zainfekowane przez pracownika zoo, który był już zakażony koronawirusem, ale nie wykazywał objawów. Wprowadzono odpowiednie środki bezpieczeństwa, a opiekunowie relacjonowali, że dzikie koty powoli dochodzą do siebie, zachowują się normalnie, nie narzekają na apetyt i "nie kaszlą już tak bardzo". SARS-CoV-2 nie zakaziły się już żadne inne zwierzęta przebywające w tym, jednym z największych w USA, zoo. Tygrys z Nowego Jorku był najprawdopodobniej pierwszym dzikim zwierzęciem, które zakaziło się od człowieka koronawirusem - ocenił naczelny weterynarz ogrodu zoologicznego Paul Calle.
Również pod koniec kwietnia władze sanitarne Holandii powiadomiły o wykryciu zakażeń na dwóch fermach norek na południu kraju. Jak poinformowano, zwierzęta najprawdopodobniej zainfekowały się od zakażonych pracowników. Hodowle zostały objęte kwarantanną, ale holenderskie ministerstwo zdrowia oceniło szanse rozprzestrzenienia się wirusa na ludzi lub inne zwierzęta na fermach jako "minimalne".
Infekcję koronawirusem potwierdzono jeszcze u dwóch kolejnych kotów i jednego mopsa w USA oraz u czterech kotów we Francji, Hiszpanii i Niemczech. We wszystkich przypadkach u opiekunów zwierząt bądź osób, które miały z nimi kontakt zdiagnozowano obecność koronawirusa. Jak zgodnie podkreślają wypowiadający się w mediach eksperci, ludzie nie powinni się jednak martwić tym, że ich zwierzęta mogą przenieść patogen na innych ludzi. Liczba udokumentowanych przypadków zakażeń zwierząt od ludzi jest wciąż - biorąc pod uwagę skalę rozpowszechnienia wirusa w społeczeństwie - bardzo mała; na możliwość zainfekowania się człowieka od zwierzęcia nie ma na razie żadnych dowodów. "Gdyby koty były generalnie podatne na zakażenie, w poprzednich miesiącach pojawiłoby się wiele doniesień na ten temat" - uspokajał na łamach "New York Timesa" Calle.
"Biorąc pod uwagę liczbę osób w tym kraju (USA - PAP), które zainfekowały się tym wirusem i zachorowały, oraz liczbę osób w tym kraju, które trzymają w domu koty, wydaje się dość nieprawdopodobne, aby to koty stanowiły ważne źródło zakażeń ludzi, skoro pierwszym przypadkiem (kota z koronawirusem - PAP), który zdiagnozowaliśmy był tygrys" - powiedziała tej samej gazecie badaczka z Uniwersytetu Illinois Karen Terio.
Jednak naukowcy na całym świecie badają możliwość rozprzestrzeniania się koronawirusa między zwierzętami. Opublikowana jeszcze w kwietniu w magazynie "Science" obszerna praca chińskich naukowców analizuje podatność na infekcję różnych zwierząt. Okazało się, że wirus bardzo słabo replikuje się w ciałach psów, świń, kurczaków oraz kaczek, najbardziej podatne na zakażenie są zaś fretki oraz koty. Co więcej w warunkach laboratoryjnych udowodniono, że koty mogą infekować się wzajemnie SARS-CoV-2, zaznaczono jednak małe prawdopodobieństwo zaistnienia takiej sytuacji w realnym świecie. OIE zbierając dane z różnych ośrodków podsumował, że koronawirus może być najgroźniejszy dla kotów i spowodować u nich chorobę o objawach podobnych do Covid-19, chociaż udokumentowane przypadki takich incydentów są bardzo nieliczne. Organizacja podkreśla, że dotychczasowe badania pokazują, że drób oraz świnie nie są podatne na infekcje wirusem.
Amerykańskie Centrum ds. Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) zaleca, aby ludzie u których stwierdzono infekcję unikali kontaktu ze zwierzętami domowymi, tak samo jak starają się w takiej sytuacji ograniczyć swój kontakt z innymi ludźmi. Rady dla opiekunów psów i kotów, które mają pomóc w zminimalizowaniu możliwości zakażenia, są również bardzo podobne do tych, które przekazuje się ludziom. Zwierzęta domowe nie powinny się gromadzić z innymi w publicznych parkach i na wybiegach, lepiej by było, gdyby koty na czas epidemii pozostały w domach, psy powinny być wyprowadzane na smyczach i utrzymywać odległość nie mniejszą niż dwa metry od innych ludzi i czworonogów. Centrum przypomina, że najważniejsze jest jednak zachowanie higieny, przede wszystkim mycie rąk po kontakcie ze zwierzęciem.(PAP)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |