Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Wiceszef MON: samorządy nie zdały egzaminu podczas epidemii, sytuacja w DPS-ach do naprawy
Samorządy nie zdały egzaminu podczas epidemii koronawirusa - ocenił wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz. Podkreślił, że sytuacja w podległych samorządom DPS-ach była w ostatnich kilku miesiącach dramatyczna, co rodzi obawy o przygotowanie tych placówek na wypadek kolejnej fali epidemii.
Skurkiewicz w środę przedstawił senatorom z komisji obrony informacje o zaangażowaniu wojska w pomoc w walce z koronawirusem. Poruszył też temat współpracy wojska z innymi organami administracji publicznej. Wiceszef MON podkreślił, że wojsko niosąc pomoc w okresie epidemii, mogło liczyć na dobrą współpracę z administracją na szczeblu resortowym, ale też wojewódzkim. Skurkiewicz znacznie gorzej ocenił taką współpracę z samorządami, na szczeblu powiatowym i gminnym.
Jako przykład podał wyznaczenie dyżurnych do kontaktu z wojskiem w dniach wolnych od pracy przede wszystkim w weekendy. Według niego dyżurnych takich wyznaczyło około 30 proc. powiatów. Mówiąc o samorządach stwierdził: "Na ponad 2400 gmin zaledwie około 100, 150 umożliwiło nam kontakt w czasie weekendu". "Wiele rzeczy się działo, a nie było z kim rozmawiać" - ocenił. Wyjaśnił też, że jego resort ma takie dane, gdyż prowadził monitoring zarządzania kryzysowego i współpracy wojaka z innymi instytucjami, w tym z samorządami.
"Nie zgadzam się z tym, że samorząd zdał egzamin jeżeli chodzi o domy pomocy społecznej (DPS)" - podkreślił Skurkiewicz. Dodał, że DPS-y są instytucjami podlegającymi samorządom, które często wyznaczają kierownictwo takich placówek i współfinansują je. "Bardzo często było tak, i trzeba to z przykrością powiedzieć, że samorząd sobie z tą sprawą (z walką z epidemią koronawirusa - PAP) nie poradził. Gdyby nie wsparcie wojska - nie tylko WOT, ale też wojsk operacyjnych, wojsk chemicznych - to naprawdę mielibyśmy olbrzymi problem. Samorządy nie były przygotowane na tego typu sytuacje również pod względem proceduralnym. Dochodziło do sytuacji, że mieliśmy błagalne prośby kierowane do dowódców WOT, żeby zapewnić w DPS-ach chociażby jedną pielęgniarkę, bo - powiem to brutalnie - pracownicy DPS-ów, w zdecydowanej większości opuścili swoich podwładnych i pacjentów" - opowiadał wiceszef MON senatorom.
Przyznał, że wojsko spotkało się z przypadkami placówek opiekuńczych - m.in. na Mazowszu, obsługujących kilkudziesięciu pacjentów "często przykutych do łózka, których należało karmić i przebierać" - gdzie zostały "tylko dwie pielęgniarki". "To były sytuacje dramatyczne, to nie były prośby, to były błagania, takich przypadków mamy całe mnóstwo w kraju. To jest rzecz, która absolutnie musi być naprawiona" - podkreślił Skurkiewicz. "Jeżeli byłaby taka sytuacja - jaką mieliśmy teraz przez kilka miesięcy - jesienią, czy w przyszłym roku, to są absolutnie rzeczy do nadrobienia. Szczególna troska dotyczy DPS-ów, bo osoby starsze są w szczególnej grupie ryzyka" - dodał Skurkiewicz.
Przestrzegł też przed sytuacjami, jakie miały miejsce w niektórych państwach zachodnich - wymienił: Belgię, Holandię i inne państwa zachodnie - gdzie jak określił - miało miejsce "odczłowieczenie działań" opiekuńczych wobec osób powyżej 70. roku życia. Skurkiewicz wyjaśnił, że chodzi mu o pozostawienie takich osób "samym sobie" i niewspomaganie ich w walce o przeżycie w przypadku zachorowania na COVID-19. Według danych przedstawionych przez Skurkiewicza żołnierz podczas epidemii opiekowali się mieszkańcami 712 DPS-ów z 824 "legalnie funkcjonujących", zarejestrowanych w Polsce. Przyznał też, że w niektórych wypadkach wojsko musiało ewakuować mieszkańców DPS-ów, nie podał jednak liczby takich ewakuacji.
Wojsko wsparło też 454 szpitali oraz 101 innych placówek medycznych, zorganizowało 405 zespołów pobierających wymazy na obecność koronawirusa, których w sumie pobrano do dziś około 103 tys.(PAP)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |