Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Szef MEN: wprowadzenie czerwonych i żółtych stref spowoduje modyfikację części rozwiązań
Decyzja o wprowadzeniu czerwonych i żółtych stref w powiatach o zwiększonej liczbie przypadków koronawirusa wiąże się z pewną modyfikacją działań dotyczących funkcjonowania szkół od pierwszego września – powiedział w piątek szef MEN Dariusz Piontkowski.
Nie oznacza to jednak automatycznego zamykania placówek – zaznaczył na antenie Polskiego Radia 24 minister edukacji. Zgodnie z zapowiedziami resortu zdrowia od soboty w 19 powiatach z największym wzrostem zakażeń koronawirusem wrócą niektóre obostrzenia. Wyodrębnione zostaną dwie strefy: czerwona i żółta, w zależności od liczby nowych zachorowań na 10 tys. mieszkańców.
"Wydaliśmy ogólne wytyczne mówiące o tym, jak powinny funkcjonować szkoły w okresie pandemii, w której się ciągle znajdujemy. Decyzje ministra zdrowia o tym, by punktowo, miejscowo, wprowadzać strefy większego zagrożenia, muszą spowodować zmodyfikowanie naszych działań" – poinformował.
"Wprowadzimy prawdopodobnie (rozwiązanie – PAP), by nie tylko dyrektor szkoły mógł wnioskować o ograniczenie funkcjonowania szkoły, ale także mechanizm, że państwowy powiatowy inspektor sanitarny będzie mógł wydawać zalecenia dyrektorowi szkoły na temat organizacji jej pracy" – przekazał minister.
Inspektor sanitarny w przypadku objęcia jakiegoś powiatu strefa żółtą czy czerwoną wydawałby – jak wyjaśnił szef MEN – zalecenia dyrektorom szkół, dotyczące albo dalszego stosowania powszechnie obowiązujących wytycznych, albo – w pojedynczych placówkach – noszenia osłon ust i nosa, a także częściowego przejścia na kształcenie na odległość czy też działania całej szkoły w takim trybie.
"Dyrektor szkoły sam nie jest w stanie określić, czy z automatu niejako powinien przechodzić na pewien tryb zajęć" – wskazał minister. Szef MEN przekazał, że resort planuje prowadzenie tradycyjnego kształcenia wszędzie tam, gdzie będzie to możliwe.
"W sytuacjach wyjątkowych, nie chcąc całkowicie zamykać szkoły, nie chcąc odcinać uczniów od możliwości nauki, będziemy chcieli wprowadzać model mieszany, polegający na tym, że rozrzedzimy klasy, część uczniów wyślemy na zdalne kształcenie, część pozostawimy w szkole" – powiedział. Gdyby sytuacja epidemiczna była groźna, pozostaje – jak zaznaczył – kształcenie na odległość.
Piontkowski podkreślił, że w strefach żółtej i czerwonej nie ma nagłego zamykania zakładów pracy czy urzędów, a ograniczenia dotyczą m.in. konferencji, wesel, dyskotek czy siłowni. Ich wprowadzenie w niektórych powiatach nie oznacza więc automatycznego zamykania placówek oświatowych. (PAP)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |