Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Księgarskie żniwa kosztem rodziców
- Czuję, że interesy wydawców są zagrożone, bowiem żniwa, jakie zbierają na początku każdego roku szkolnego, są ogromne. Wydawcom nie w smak jest też rządowy pomysł na wręczanie laptopa każdemu rozpoczynającemu naukę dziecku - uważa poseł naszego regionu, Henryk Siedlaczek i chce ulżyć rodzicom w wydatkach.
- Jak wynika z wielu artykułów prasowych i informacji, wydawcom nie podoba się program dawania laptopów pierwszoklasistom ani - tym bardziej - propozycja resortu edukacji, by nowe edycje podręczników szkolnych ukazywały się co 3 lata. Uważają, że rodzice powinni kupować nowe komplety książek co roku. Komplet podręczników do gimnazjum kosztuje ok. 700-800 zł, do szkoły podstawowej ok. 500 zł. Jeżeli statystyczna rodzina w Polsce posiada dwoje lub więcej dzieci w wieku szkolnym, koszt zakupu samych tylko podręczników może sięgnąć kwoty przeciętnej krajowej pensji. Niepokojący jest także fakt, że z ustawy o systemie oświaty usunięty został przepis, zgodnie z którym w danej szkole do nauki jednego przedmiotu mogą służyć nie więcej niż 3 tytuły książek, a każdy ma być w użyciu przynajmniej przez 3 lata. W efekcie uczniowie znów zostali zalani aktualizowanymi podręcznikami, a obroty wydawców poszły w górę - uzasadnia poseł Siedlaczek w swojej interpelacji do ministra edukacji narodowej. Jego zdaniem, trzeba szybko działać. - Biznes wydawców podręczników ma się świetnie. Od 2006 r. ich obroty wzrosły o blisko 40%, choć zdaniem samych zainteresowanych o niczym to nie świadczy. Podręcznik kosztuje średnio 30 zł. Tak wysokie koszty kształcenia sprawiają, że rodzice coraz częściej muszą brać na podręczniki kredyt - tłumaczy. Siedlaczek optuje za e-podręcznikami.
Krystyna Szumilas, wiceminister w MEN, skierowała na ręce posła odpowiedź w tej sprawie. Jak przekonuje, MEN nie może ingerować w mechanizmy wolnorynkowe, jakie obowiązują przy sprzedaży książek, a istotne są decyzje nauczycieli, które mogą umożliwić korzystanie z używanych podręczników. - Wymiana podręczników w związku z nową podstawą programową odbywa się sukcesywnie. W roku szkolnym 2010/2011 konieczność zakupu nowych podręczników dotyczy tylko dwóch spośród dwunastu roczników uczniów, czyli tych, którzy uczą się w klasach II szkół podstawowych i klasach II gimnazjum. W roku szkolnym 2010/2011 uczniowie klas I szkół podstawowych i klas I gimnazjum mają już możliwość odkupienia używanych podręczników od ubiegłorocznych pierwszoklasistów, ponieważ nauczyciele mają prawo stosować w kolejnych latach te same podręczniki. Ponadto jeżeli nauczyciel oceni, że poprzednia wersja podręcznika nie różni się istotnie od tej wpisanej na listę podręczników zgodnych z nową podstawą programową i uczniowie bez przeszkód mogliby z niej korzystać, może poinformować uczniów o możliwości korzystania również z tej wersji. Uczniowie pozostałych klas wszystkich typów szkół uczą się według dotychczasowej podstawy programowej i również mogą korzystać z używanych podręczników. W roku szkolnym 2011/2012 konieczność zakupu nowych podręczników będzie dotyczyła uczniów klas III szkoły podstawowej i klas III gimnazjum. Zgodnie z przepisami, to nauczyciel ma prawo wyboru podręcznika spośród podręczników dopuszczonych do użytku szkolnego, a zatem decyzja, czy i z jakich podręczników korzystać na zajęciach, należy do nauczyciela, i nie ma formalnych przeszkód, aby nauczyciele wybierali w kolejnych latach te same podręczniki. Ponadto zgodnie z ustawą o systemie oświaty dyrektor szkoły może podejmować działania organizacyjne umożliwiające obrót używanymi podręcznikami na terenie szkoły - czytamy w piśmie MEN do posła Siedlaczka. - Pragnę zwrócić uwagę pana posła, że w warunkach gospodarki wolnorynkowej Ministerstwo Edukacji Narodowej nie dysponuje narzędziami zdolnymi regulować ceny podręczników szkolnych. Minister edukacji narodowej tak jak nie ma wpływu na funkcjonowanie mechanizmów rynkowych, tak samo nie może decydować np. o wysokości rabatu udzielanego przy zakupie podręczników przez wydawców, księgarnie, hurtownie i inne podmioty prowadzące sprzedaż podręczników. Są to niezależne podmioty prawne i fizyczne, działające na rynku zgodnie z przepisami prawa handlowego - dodaje Krystyna Szumilas tłumacząc kwestię związaną z wydawaniem tzw. e-podręczników. Wydawcom po prostu opłaca się bardziej sprzedawać wersje drukowane.
opr. w
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |