Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Ogrom chętnych do straży miejskiej
W odpowiedzi na ogłoszenie straży miejskiej w Rybniku o trzech wolnych stanowiskach zgłosiło się 59 osób. Kandydaci musieli posiadać co najmniej średnie wykształcenie, znać topografię miasta, posiadać prawo jazdy i cieszyć się nienaganną opinią. Po testach sprawnościowych zostały tylko 4 osoby. Z tego grona wybrano najlepszą trójkę. Na co mogą liczyć nowicjusze?
Niebawem szeregi straży miejskiej w Rybniku zasili trzech nowych pracowników. – Był ogłoszony nabór na trzy wolne stanowiska. Aplikanta bądź strażnika miejskiego – wyjaśnia rzecznik rybnickich strażników, Dawid Błatoń. Wybrane osoby będą zatrudnione na stanowiskach aplikantów. Oznacza to, że nie przeszły one jeszcze podstawowego szkolenia na strażnika miejskiego.
Aplikant nie może liczyć na kokosy, bo dopóki nie przejdzie wymaganego szkolenia oraz nie odbędzie praktyk, co w sumie zajmuje do roku czasu, będzie zarabiał jedynie od 1600 zł do 1750 zł brutto. Okazuje się jednak, że niskie uposażenie nie odstrasza, bo na biurko komendanta Janusza Bismora wpłynęło aż 59 podań o pracę. Nie odstraszyły też wysokie wymagania, bo od przyszłych pracowników straży miejskiej oczekuje się by byli bystrzy, odporni na stres, komunikatywni i łatwo przyswajali wiedzę. - Szczególnie z zakresu prawa, gdyż polski system prawny jest bardzo skomplikowany. Właściwie nie ma miesiąca, by nie pojawiły się nowinki, które nas dotyczą – podkreśla rzecznik. Poza tym kandydaci musieli mieć ukończone 21 lat, posiadać co najmniej wykształcenie średnie, nienaganną opinię, prawo jazdy czy znać topografię miasta.
By otrzymać wymarzoną pracę w straży miejskiej trzeba było przejść przez kilka etapów. Pierwszym było przyjęcie dokumentów. Jak już informowaliśmy, wpłynęło 59 podań. Z tej puli jedynie 47 spełniało wymagania formalne. Bo albo ktoś się nie podpisał, albo nie dostarczył wszystkich dokumentów.
Kolejnym etapem były testy sprawnościowe, ma które nie wszyscy się jednak stawili. – Test sprawnościowy przeszły cztery osoby. Trzydzieści jeden osób go oblało – wylicza rzecznik. Dlaczego aż tak dużo osób nie poradziło sobie na tym etapie? Bo jak się okazuje, nie było on wcale taki prosty. Najpierw trzeba było wejść na steper i wykonać jak najwięcej powtórzeń. Później kandydaci rzucali piłką lekarską, która waży 3 kilogramy. - Kobiety na odległość 6 metrów, a mężczyźni na odległość 8 metrów. Dosłownie kilka osób poradziło sobie z tym zadaniem – mówi rzecznik i dodaje, że wśród zadań były też brzuszki. - Komendant bardzo rygorystycznie pilnował tego, by były poprawnie wykonane – zaznacza. Na zakończenie zorganizowano tor przeszkód. Oczywiście na czas.
Cztery osoby (sami mężczyźni), które przeszły test sprawnościowy, zostały zaproszone na rozmowę kwalifikacyjną i test merytoryczny, po którym zapadła ostateczna decyzja o zatrudnieniu trzech kandydatów na stanowiska aplikantów.
Teraz przed trójką najlepszych praktyka i wielogodzinne szkolenia, które odbywają się w Tychach. - Tam aplikanci zdobędą podstawową wiedzę z zakresu przepisów prawa oraz uprawnień i obowiązków, które czekają strażnika miejskiego. Takie szkolenie trwa kilka miesięcy – tłumaczy Błatoń. Aplikanci muszą też odbyć praktykę w Rybniku. - Przechodzą przez każdy referat, przez każdą sekcję. Przyglądają się pracy swoich kolegów i biorą udział w patrolach. Można ich poznać po tym, że nie mają żadnego znaku graficznego na pagonie – puentuje rzecznik.
(m)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |