Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Za strażakiem powinny iść ulgi
Strażacy ochotnicy - dostępni na każde wezwanie i o każdej porze. Samorządowcy wiedzą jak bardzo są przydatni. Niestety, coraz trudniej pozyskać chętnych do bezinteresownej służby, bo koliduje to z pracą. Poseł naszego regionu Marek Krząkała (PO) ma na to receptę. Zatrudnienie za ulgę.
Pożary, podtopienia, kierowanie ruchem podczas dożynek, festynów i innych imprez, powodzie, usuwanie zwalonych drzew czy sprzątanie jezdni po wypadkach - to tylko najważniejsze czynności, jakie na każde wezwanie komendy powiatowej czy prośbę samorządów wykonują strażacy ochotnicy. I choć wielu z nich nie skarży się, że służba ciężka, a szeregi topnieją, to istotnym problemem staje się wyjazd do akcji w czasie godzin pracy.
- Obecnie w Polsce funkcjonuje prawie 19 tys. jednostek ochotniczych straży pożarnych, do których należy około 800 tys. strażaków. Dzięki wzrastającej skuteczności ochotnicze straże pożarne stanowią trzon krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, a strażacy ochotnicy wyszkoleniem i posiadanym sprzętem często mogą wręcz konkurować z funkcjonariuszami Państwowej Straży Pożarnej. Jak pokazała sytuacja z 2010 r., podczas klęsk żywiołowych na dużą skalę bez pomocy ochotników system Państwowej Straży Pożarnej byłby niewystarczający. Niestety, OSP zarówno w miastach, jak i małych miejscowościach borykają się ze znaczącym problemem, który czasem doprowadza do tego, że choć jednostki są alarmowane, nikt nie wyjeżdża do akcji. Problem polega w szczególności na podejściu prywatnych przedsiębiorców zatrudniających strażaków ochotników. Niestety, w wielu przypadkach strażak mający możliwość udziału w akcji boi się o utratę pracy. Nierzadko przedsiębiorcy stawiają wręcz pytanie, czy pracownik jest zatrudniony w straży, czy w przedsiębiorstwie. Obecne przepisy nie są wystarczająco przychylne przedsiębiorcom zatrudniającym ochotników. Szczególnie w mniejszych miejscowościach ochotnicze straże pożarne mogą dotrzeć na miejsce zdarzenia losowego znacznie szybciej niż funkcjonariusze PSP ze względu na bliższe położenie strażnicy niż komendy - przekonuje poseł Krząkała. Dobrym przykładem jest także miasto Rybnik, gdzie komenda PSP obejmuje swoim działaniem obszar 373 km2. Gdyby nie jednostki OSP na terenie dzielnic miasta i powiatu rybnickiego, często dochodziłoby do tragedii.
Parlamentarzysta uważa, że problem ten należy pilnie rozwiązać, wprowadzając odpowiednie zachęty dla pracodawców. Aby rozwiązać problem opuszczania miejsca pracy ze względu na akcję ratowniczo-gaśniczą czy szkolenia i jednocześnie uchronić jednostki OSP przed brakiem załogi podczas akcji, warto byłoby wprowadzić ulgi podatkowe dla przedsiębiorców zatrudniających strażaków. Oczywiście ich wprowadzenie wymaga dokładnej analizy pod kątem ekonomicznym i prawnym. Takie udogodnienie pozwoliłoby jednak pracodawcom spojrzeć bardziej przychylnym okiem na aktywność swoich pracowników w jednostkach OSP. Należałoby także pochylić się nad wprowadzeniem zapisów mówiących o tym, że osoba biorąca udział w działaniach ratowniczo-gaśniczych w czasie pracy nie może ponosić z tego względu negatywnych konsekwencji w rozumieniu prawa pracy. Te zapisy pozwoliłyby uniknąć przykrych sytuacji, w szczególności utraty
zatrudnienia - pisze w interpelacji do ministra gospodarki.
O odpowiedzi ministra natychmiast poinformujemy.
(waw)
Zobacz film |
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |