Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Wpadli z deszczu pod rynnę
Prawdziwy koszmar! Tylko tak można to, co dzieje się teraz na ulicach Damrota oraz Ogródki w Rybniku. Odkąd zniknęły tam znaki zakazu postoju - po jednej stronie obowiązujące w dni parzyste a po drugiej w dni nieparzyste – panuje samowolka. Kierowcy parkują po dwóch stronach drogi i blokują przejazd pozostałym.
Było źle, ale teraz jest jeszcze gorzej. Na przełomie marca i kwietnia z ulic Damrota oraz Ogródki w Rybniku zniknęły znaki zakazu zakazu postoju - po jednej stronie obowiązujące w dni parzyste a po drugiej w dni nieparzyste. Urząd Miasta postanowił wyjść w ten sposób na na przeciw oczekiwaniom mieszkanców, którzy wielokrotnie podważali zasadność ustawienia znaków i podnosili tę sprawę w mediach.
Odkąd znaków nie ma, na ulicach Damrota oraz Ogródki rozpętało się prawdziwe piekło. Kierowcy parkują teraz po obydwu stronach jezdni, przez co z dwukierunkowej robi się jednokierunkowa droga. - Wolę omijać tę okolicę, bo ostatnio popsułem tu sobie humor na cały dzień – skarży się Marcin Samborski. - Wjechałem w ulicę Damrota. Kiedy przejechałem już jedną trzecią jej długości, z drugiej strony wjechał facet starą skodą. No i klincz, bo żaden z nas nie miał gdzie zjechać na bok. Pokłóciłem się z tamtym kierowcą, ale ostatecznie to ja musiałem cofać – wspomina niezbyt przyjemną sytuację pan Marcin.
Mieszkańcy ulic Damrota i Ogródki tęsknią za dawnym oznakowaniem. - Było zdecydowanie lepiej. Nadal większość parkuje tak, jak wcześniej, czyli w dni parzyste po jednej, a w nieparzyste po drugiej stronie. Ale jak już jedna krawędź jezdni się zapełni, to zostawiają samochody przy drugiej – wyjaśnia pani Danuta, mieszkanka ul. Ogródki i dodaje, że problem z włączeniem się do ruchu mają teraz właściciele posesji. - No bo jak tu swobodnie wyjechać? - pyta.
Prawdziwa gehenna na ulicach Damrota i Ogródki trwa między godziną 11.00 i 12.00. Później sytuacja normuje się, by koszmar powrócił przez godziną 17.00. - Po jednej i po drugiej stronie Damrota mamy przychodnie, więc sporo osób tędy jeździ. Po zmianie oznakowania nie jest jednak łatwo przecisnąć się pomiędzy tymi sznurami aut – podkreśla Marek Marcol.
Wcześniej za parkowanie po nieodpowiedniej stronie można było dostać mandat. Mieszkańcy często prosili o interwencję straż miejską. Od stycznia 2010 roku do połowy marca tego roku funkcjonariusze na 138 kierowców, którzy popełnili wykroczenie polegające na niezastosowaniu się do znaku B-37 (zakaz postoju w dni nieparzyste) czy B-38 (zakaz postoju w dni parzyste), ukarali mandatami 31 kierowców. Teraz bata w postaci mandatu na kierowców nie ma. Mieszkańcy albo będą musieli przystosować się do obecnej sytuacji, albo apelować o powrót do tego, bo było kiedyś.
(m)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |