Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Kargul i Pawlak reaktywacja
Podczas tegorocznych dożynek w Książenicach furorę zrobili Kargul i Pawlak. Uzbrojeni po zęby bili się przez całą trasę korowodu, który podzielił się... na pół. Wszystko za sprawą „kobiety pracującej” i jej wyjątkowo powolnego urządzenia wielofunkcyjnego. – No co? Chciałem się pokazać – śmieje się Roman Pieda.
O godzinie 14.00 przez ulice Książenic przeszedł barwny korowód dożynkowy. Nie zabrakło w nim bogato przystrojonych bryczek konnych – jedną z nich jechał uśmiechnięty ks. proboszcz Roman Laksa – maszyn rolniczych oraz przyczep, na widok których ustawieni wzdłuż trasy korowodu mieszkańcy wsi pękali ze śmiechu. Na jednej toczyła się znana wszystkim Polakom scena. Kargul i Pawlak zaciekle walczyli o miedzę. Dobrze, że uzbrojonych w karabiny i granaty sąsiadów dzielił płot, przez który trudniej było wymierzać ciosy. – Na co dzień to my się kochamy – zapewniają Wacław Tokarz czyli Kargul, oraz Adrian Śleziona czyli Pawlak. Panowie są szwagrami. Pierwszy mieszka z żoną Eweliną w Książenicach i ma 3 hektary ziemi. Drugi z żoną Hanią w Szczejkowicach gospodarzy na 10 hektarach. – Dzieli nas 13 kilometrów, ale widujemy się codziennie. Jeśli chodzi o rolnictwo to uprawiamy zboże. W tym roku obrodziło – podkreślają.
"Wielkim hamulcowym" korowodu była kobieta pracująca, w rolę której wcielił się Roman Pieda. Założył czerwony fartuch w kwiaty, bujną perukę i odpalił swoje urządzenie wielofunkcyjne. – To jest kosiarka plus oporządzenie. W tajemnicy przed najbliższymi konstruowałem – zapewnia pan Roman. Wadą urządzenia wielofunkcyjnego było jednak słabe przyspieszenie. Do tego stopnia, że spowalniało ono wszystkich tych, którzy jechali za panem Romanem. – No co, trzeba się było pokazać. Niech wszyscy wiedzą, że za pieniądze zrobię wszystko. Ale musi być euro. Bo kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi – śmieje się mężczyzna.
Metą korowodu był stadion LKS „Unia” Książenice, gdzie odbywały się dalsze uroczystości. – Dziękuję rolnikom, którzy przez cały rok ciężko pracują, żeby zebrać plony. W tym roku były one dobre, a nawet bardzo dobre – podkreślił burmistrz miasta i gminy Czerwionka-Leszczyny, Wiesław Janiszewski.
Zadowolenia z tegorocznych zbiorów nie kryją też starostowie dożynek, małżeństwo Bernadeta i Janusz Piontkowie. – Pracujemy zawodowo, ale hodujemy też owies i warzywa. Szczególnie dużo w tym roku ładnych pomidorów i ogórków – zapewniają.
Chociaż Książenice nie są miejscowością o rolniczym charakterze, mieszkańcy solidnie przygotowali tradycyjny żniwniok. – To był miesiąc roboty. Przy takich okazjach trzeba przede wszystkim zdobyć zaufanie ludzi, żeby było na 100 procent. Jestem bardzo zadowolony, bo było i pięknie i dużo uczestników. Na wozach jechało łącznie prawie 200 osób – cieszy się sołtys Książenic, Edward Kucharczyk.
Po zakończeniu oficjalnej części na stadionie odbył się festyn, a po nim zabawa taneczna z zespołem „Safari".
(m)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |