Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Ekonomia społeczna alternatywą w dobie kryzysu
Działają jak zwykłe firmy. Ale mają społeczną misję. I to ona jest najważniejsza. Nie chodzi o maksymalizację zysków szefa czy udziałowców. Przedsiębiorstwa społeczne, bo o nich mowa, to, obok sektora administracji publicznej i biznesu, coraz popularniejsza forma prowadzenia działalności ekonomicznej.
To w nich pracę mogą znaleźć niepełnosprawni, opuszczający zakłady karne, osoby po terapii związanej z uzależnieniem czy długotrwale bezrobotni. Dostają wędkę, a nie rybę. W naszym regionie również powstał Inkubator Ekonomii Społecznej, który ma pomagać osobom, które prowadzą lub chciałyby przedsiębiorstwo społeczne prowadzić.
- Przedsiębiorstwo społeczne może przybierać różne formy. Może to być organizacja pozarządowa, Spółdzielnia Socjalna, Zakład Aktywności Zawodowej – mówi Justyna Szyndler, doradca w projekcie Inkubator Ekonomii Społecznej Subregionu Zachodniego, realizowanego przez CRIS – To jest firma działająca na wolnym rynku, ale zasadniczą cechą takiego przedsiębiorstwa jest cel społeczny, jaki przyświeca tej działalności. Te cele mogą być różne. Może to być np. likwidacja bezrobocia na danym obszarze lub w danej grupie społecznej – tłumaczy Szyndler, przywołując przykład spółdzielni socjalnej mam, które po urlopie macierzyńskim miały problem z powrotem na rynek pracy i zdecydowały się założyć spółdzielnię socjalną i sprzedawać swoje rękodzieło.
- Przykłady można by mnożyć. W naszym kraju jest już sporo tego typu ciekawych przedsiębiorstw, np. pensjonat „U Pana Cogito” w Krakowie, zatrudniający osoby z chorobami psychicznymi, umożliwiając im jednocześnie pracę i rehabilitację. A jeśli idzie o przykłady z naszego regionu, to już w przyszłym roku mamy zrzeszone w jednym ze stowarzyszeń poważnie myślą o otwarciu żłobka – mówi Justyna Szyndler.
Najłatwiej przedsiębiorstwo społeczne jest zdefiniować jako podmiot, który realizuje cele społeczne za pomocą mechanizmów ekonomicznych. Najczęściej wśród tych celów wymienia się integrację społeczną i zawodową osób wykluczonych i zagrożonych wykluczeniem: bezrobotnych, niepełnosprawnych, po terapii związanej z uzależnieniem, opuszczających zakłady karne itd. Z punktu widzenia samorządu ważne są również np.: zapewnienie niedrogiej i dobrej opieki zdrowotnej oraz usług opiekuńczych, edukacja, kultura, rozwój lokalny, ekologia itd.
Firma działająca nie dla zysku, a dla społecznej misji. Brzmi utopijnie. Ale to wcale nie utopia. A nawet więcej – sektor ekonomii społecznej bardzo prężnie rozwija się na zachodzie. I okazuje się dobrą alternatywą na czas kryzysu. Co jest kluczem do sukcesu? Zdaniem wielu, bardziej demokratyczna forma zarządzania, która sprawia, że pracownicy bardziej angażują się w swoją pracę niż ci, którzy pracują w korporacjach. Po za tym, przedsiębiorcy społeczni mogą liczyć na różne formy wsparcia, w zależności od formy prawnej, w jakiej prowadzą swoją działalność. W przypadku ZAZ-ów to np. dotacje z PFRON-u, ale jak zapewnia Jerzy Krótki, dyrektor ZAZ-u w Żorach, nie można liczyć na to, że przedsięwzięcie powiedzie się bez dobrego biznesplanu.– Jesteśmy zwykłą firmą. I to największą, jaka powstała w Żorach od 2009 roku. Obowiązują nas prawa wolnego rynku. Dlatego ważne jest właściwe wybranie sektora, w którym będziemy chcieli prowadzić działalność. W naszym przypadku obie branże, zarówno gastronomiczna, jak i ogrodnicza, okazały się trafione. Decydując się jednak na takie kierunki analizowaliśmy żorski rynek i jego potrzeby – mówi Jerzy Krótki, dyrektor ZAZ-u w Żorach.
Jak przekonuje Piotr Masłowski, dyrektor Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych, które właśnie realizuje w Subregionie Zachodnim pierwszy projekt poświęcony ekonomii społecznej, przedsiębiorstwa społeczne wiele usług są w stanie wykonać taniej i lepiej niż np. sektor administracji publicznej, ale ciągle mają jeszcze trudności, żeby włączyć się w gospodarkę mainstreamową. – U nas ciągle jeszcze pokutuje mit, że organizacja pozarządowa to coś, czym można zajmować się po godzinach pracy i traktować jako hobby. W skali Unii Europejskiej sektor pozarządowy ma ogromne znaczenie. W organizacjach pozarządowych pracuje 100 tysięcy ludzi, a to 1% wszystkich zatrudnionych. W Europie odchodzi się od świadczenia usług społecznych, kulturalnych przez administrację samorządową, a w krajach postkomunistycznych ten proces ciągle przebiega powoli. Trzeba jednak odchodzić od tego chociażby ze względów finansowych – tłumaczy Piotr Masłowski.
Tak powstał projekt „Inkubator Ekonomii Społecznej Subregionu Zachodniego” którego priorytetowym celem jest promocja sektora ekonomii społecznej, a zwłaszcza zatrudnienia w tym sektorze. - Projekt jest unikatowy z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, to przede wszystkim jedna z największych dotacji (3 910 533,10 zł) w ramach środków unijnych (POKL) w Subregionie Zachodnim. Po drugie, realizowany jest w unikatowym partnerstwie - liderem projektu jest stowarzyszenie Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS a partnerami największe samorządy: miasta Jastrzębie-Zdrój, Rybnik i Żory oraz powiaty raciborski, rybnicki i wodzisławski – tłumaczy Piotr Masłowski.
W ramach projektu w Subregionie Zachodnim powstanie siedem punktów doradczo-szkoleniowych, które będą pomagały osobom, które prowadzą lub zamierzają prowadzić działalność w sektorze ekonomii społecznej. Osoby, które zdecydują się założyć spółdzielnię socjalną będą mogły liczyć na 100 tys. zł dofinansowania w ramach projektu. Wszyscy, którzy będą chcieli pogłębić swoją wiedzę z zakresu ekonomii społecznej lub poszukać ciekawych inspiracji na swoje przedsiębiorstwo społeczne powinni również zajrzeć na portal kooperatywa.com.pl, jedyny portal poświęcony ES w Subregionie Zachodnim.
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |