Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Lisy atakują. Smakuje im drób
Mieszkańcy ulic Stawowej i Sosnowej mają problem. W pobliżu ich domostw kręcą się lisy. Nocą, kiedy wygłodniali drapieżcy polują, przez otwarte okna do ludzi dobiega kwilenie zagryzanej zwierzyny. Łupem lisów padają też kury. - Już nie hoduję, bo nie ma sensu. Tylko jednej nocy ubyło mi 10 sztuk – mówi Andrzej Mazur, mieszkaniec ul. Stawowej.
Lisów jest bardzo dużo. Zaczęły się osiedlać w pobliżu domów przy ulicach Stawowej i Sosnowej, wzdłuż rzeki Rudy. Niejednemu z mieszkańców zdarzyło się już dostrzec chyłkiem przemykającego lisa przez podwórze lub drogę. Na problem zwrócił uwagę radny miejski Andrzej Oświęcimski, jednocześnie przewodniczący Rady Dzielnicy Paruszowiec-Piaski. – Od dwóch miesięcy mamy do czynienia z prawdziwą plagą. Przy nasypie lisy mają nory. Osoby, które wracają do domów z drugiej zmiany, boją się przejść. W nocy człowiek słyszy kwiki zagryzanych saren i bażantów. Lisy zabijają też ptactwo domowe – wyliczał na ostatniej sesji.
Ucierpiały stosunki sąsiedzkie
Słowa radnego Oświęcimskiego potwierdzają zaniepokojeni mieszkańcy. - Nalęgło się tych lisów, całe chmary biegają! Już rok temu był problem. Pamiętam, bo hodowałem kury, ale zrezygnowałem, bo tylko jednej nocy straciłem 10 sztuk. Od sąsiadów wiem, że teraz jest jeszcze gorzej – zapewnia Andrzej Mazur i dodaje, że powiedzenie "sprytny jak lis" jest jak najbardziej uzasadnione. – Mało które zwierzę jest tak cwane – podkreśla.
Straty w drobiu i strach przed wyjściem z domu po zmroku to nie jedyne efekty "działalności" lisów. Alojzy Zmarzły, który mieszka pod lasem i ma dwa psy, dostaje sms-y z pretensjami od sąsiada, któremu przeszkadza szczekanie czworonogów. - Pod oknami mam pełno lisów. Podchodzą pod sam płot, więc psy szczekają i w konsekwencji sąsiad się denerwuje. Tak koło się zamyka – ubolewa pan Alozy.
Młode nie czują respektu
Na odstrzał lisów przez myśliwych nie ma co liczyć. Z jednej strony lisy są aktualnie pod ochroną, z drugiej członkowie kół łowieckich nie mają prawa polować w pobliżu Stawowej i Sosnowej, ponieważ ten obszar jest wyłączony z obwodu. Znajduje się on zbyt blisko ludzkiej zabudowy. - Lisy natychmiast to wyczuwają i zadomawiają się w tym miejscu – mówi Artur Ciba z Nadleśnictwa Rybnik, który doskonale zna problem plagi lisów. Łatwo go tłumaczy. - W tej chwili z nor wyszły młode, które podchodzą blisko domostw. Sądzę, że jeszcze miesiąc i zaczną się kryć, bo na razie nie mają jeszcze takiego respektu przed człowiekiem, jak dorosłe – wyjaśnia i dodaje, że młode lisy na drób nie polują. - Ale suka, która musi je wykarmić, owszem – podkreśla.
Ciba zwraca też uwagę na fakt, by nie wyrzucać śmieci obok kontenerów i nie tworzyć dzikich wysypisk, bo to przyciąga dzikie zwierzęta, wiedzione łatwością zdobycia pokarmu.
- U nas wszyscy mają kosze i nie wyrzucają śmieci byle gdzie. Poza tym często zaglądam do lasu i nie zauważyłem, żeby problem wysypisk istniał – zapewnia Alojzy Zmarzły.
- Być może przyjezdni wyrzucają odpadki w zarośla wzdłuż rzeki – zastanawia się radny Oświęcimski. Jego zdaniem plaga lisów nasila się przez fakt, że teren w okolicach rzeki Rudy jest zaniedbany. - Gdyby był oczyszczony i wykoszony, to lisy by aż tak nie podchodziły. Wzrosłoby też poczucie bezpieczeństwa wśród mieszkańców – uważa radny, który w sprawie lisów interweniował też w Powiatowym Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Dyżurny PCZK przekazał sprawę do rozpoznania straży miejskiej. Funkcjonariusze dokonali już wizji w terenie. - Ze strony miasta, po konsultacjach z Nadleśnictwem Rybnik, wstępnie podjęto
działania w zakresie uporządkowania terenu, na którym występują lisy. Poinformowano też mieszkańców o konieczności zamykania na noc utrzymywanego drobiu – wyjaśnia rzecznik UM, Lycyna Tyl. - W przypadku potwierdzenia przez straż miejską realnego zagrożenia dla ludzi,
podjęte zostaną przez PCZK stosowne działania – zapewnia.
Gdy zobaczysz lisa...
Artur Ciba z Nadleśnictwa Rybnik podkreśla, że lisa należy obawiać się w dwóch przypadkach. Wtedy, gdy jest zarażony wścieklizną oraz w momencie, gdy człowiek zagoni go w miejsce, z którego zwierzę nie będzie miało drogi ucieczki. - Jeśli chodzi o wściekliznę, to co roku w lasach jest rozrzucana szczepionka, więc nie stwierdzamy przypadków tej choroby – zapewnia i dodaje, że zdrowy lis nie da się podejść człowiekowi. - Prócz młodych osobników – stwierdza.
Nie wolno też łapać lisów. - Jeśli zagonimy go do kąta, z którego nie będzie miał drogi ucieczki, to może zaatakować i dotkliwie pokąsać. Zwierzę można bez problemu przepłoszyć, czasem wystarczy tylko machnąć ręką. Ale nigdy nie łapmy lisa – podsumowuje.
(m)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |