Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Rodzice-Dzieciom, czyli jedyna taka szkoła w Rybniku
Często posługujemy się terminem „szkoła społeczna”, ale jak się okazuje nie zawsze prawidłowo. Co się kryje pod tym terminem i jak działa jedyna w Rybniku szkoła społeczna, prowadzona przez Stowarzyszenie Oświatowe „Rodzice-Dzieciom”, opowiada dyrektor placówki, Katarzyna Jarska.
- Często spotykamy się z tym, że wielu ludzi nie dostrzega w ogóle różnicy pomiędzy szkołami społecznymi, a prywatnymi. Właściwie traktują te nazwy jak synonimy. Ale wynika to prawdopodobnie z tego, że w ogóle wiedza o sektorze pozarządowym, o organizacjach jest ciągle niewielka – mówi Katarzyna Jarska, dyrektor szkoły.
A szkoła społeczna to właśnie szkoła prowadzona przez organizację pozarządową. Jedynymi tego typu placówkami w Rybniku są Społeczna Szkoła Podstawowa i Dwujęzyczne Społeczne Gimnazjum, prowadzone przez Stowarzyszenie Oświatowe „Rodzice-Dzieciom”. Podstawowa różnica jest taka, że organem prowadzącym szkołę jest stowarzyszenie, a zarząd tworzą właśnie rodzice i to oni decydują o szkole. Co warte podkreślenia, zarząd stowarzyszenia, to rodzice, którzy swoją pracę wykonują całkowicie społecznie – wyjaśnia dyrektor szkoły.
Nauka w szkole jest odpłatna, i to właściwie jedyny punkt zbieżny z placówkami prywatnymi. – Rodzice płacą czesne za naukę swoich dzieci, ale w przeciwieństwie do szkół prywatnych, które nastawione są na zysk, wszystkie pieniądze przekazywane są na cele statutowe Stowarzyszenia – mówi Katarzyna Jarska. Pieniądze pozwalają m. in. na sfinansowanie dodatkowych zajęć dla dzieci. – Twórcom tej szkoły przyświecały trzy priorytety: wysoki poziom nauczania, znajomość języków obcych i nacisk na wychowanie fizyczne – mówi dyrektor szkoły. W podstawówce uczniowie mają 4 godziny języka angielskiego tygodniowo i od klasy IV - 3 godziny języka niemieckiego, dodatkowo uczniowie mogli się uczyć języka francuskiego i chińskiego. W gimnazjum, to pięć godzin j. angielskiego i trzy godziny j. niemieckiego. Zarówno w gimnazjum, jak i w podstawówce raz w tygodniu dzieci mają zajęcia z native speakerem. – Położyliśmy też nacisk na sport, biorąc pod uwagę, jak ważne jest kształcenie odpowiednich nawyków w młodym wieku. Staramy się, żeby lekcje w-fu to była przyjemność. Uczniowie mają dwie godziny zajęć na hali sportowej MOSiR i BUSHIDO, godzinę na pływalni i godzinę tańca towarzyskiego tygodniowo. Ponadto uczniowie wyjeżdżają na narty, lodowisko i biorą udział w rajdach rowerowych – mówi Katarzyna Jarska.
Co jeszcze odróżnia szkołę społeczną od innych placówek? - Idea szkoły społecznej przyświeca bardzo mocno zatrudnionym pracownikom. Nauczyciele nie są zatrudnieni na podstawie Karty Nauczyciela, a umowy o pracę. To nauczyciele bardzo zaangażowani, którzy wiele godzin swego czasu prywatnego poświęcają na pracę z i dla uczniów. W dobie dyskusji na temat przywilejów nauczycieli, wynikających z KN, to bardzo ważny wyróżnik. Niestety nauczyciele nasi nie otrzymują tzw. 13- tki i szeregu innych przywilejów. Wiem jednak, że praca z dziećmi i młodzieżą jest spełnieniem dla znakomitej większości grona i to sprawia, że mimo kłopotów czy trudności staramy się, aby praca w obu placówkach była przyjemnością, na co zwracają uwagę rodzice uważając, że w obu szkołach panuje bardzo dobra atmosfera. – mówi Katarzyna Jarska – Ponadto, to małe szkoły, wszyscy się znają. Staramy się stwarzać prawdziwie domowy klimat. Klasy liczą średnio 14 osób, więc żaden uczeń nie jest anonimowy. Zwracamy uwagę na wartości chrześcijańskie. Ważna jest dla nas tolerancja. Nasze szkoły można nazwać wielokulturowymi, bo uczęszczają lub uczęszczały do niej dzieci różnych narodowości, pochodzące z różnych kontynentów. Jesteśmy otwarci na inne kultury i tego właśnie uczymy – otwartości na innych, tolerancji i szacunku dla drugiego człowieka – mówi dyrektorka szkoły.
I chociaż przekazywanie szkół w ręce organizacji pozarządowych staje się na świecie coraz bardziej popularne, w Polsce ciągle procent szkół prowadzonych przez organizacje jest znikomy. Tymczasem szkoła prowadzona w Rybniku przez Stowarzyszenie Oświatowe „Rodzice-Dzieciom” w tym roku kończy 20 lat. To okazja do podsumowań. – Uczniami naszej szkoły są już dzieci naszych wychowanków. Nasi absolwenci często do nas wracają, odwiedzają nas, wielu z nich nawet po ukończeniu szkoły chętnie bierze udział w organizowanych przez szkołę wyjazdach krajowych i zagranicznych. To naprawdę cieszy, i to jest dla nas niezbity dowód, że wykonujemy kawał dobrej roboty – mówi Katarzyna Jarska.
O przejmowaniu szkół przez organizacje pozarządowe
Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, edukacja publiczna należy do zadań własnych gminy, polegających na zaspokajaniu potrzeb zbiorowych wspólnoty. Gmina ma wobec tego obowiązek zapewnić dostęp do powszechnej i bezpłatnej edukacji wszystkim dzieciom mieszkającym na jej terenie.
Zgodnie z art. 5 ust. 5g ustawy o systemie oświaty, jednostka samorządu terytorialnego będąca organem prowadzącym szkołę liczącą nie więcej niż 70 uczniów, na podstawie uchwały organu stanowiącego tej jednostki oraz po uzyskaniu pozytywnej opinii organu sprawującego nadzór pedagogiczny, może przekazać, w drodze umowy, osobie prawnej niebędącej jednostką samorządu terytorialnego lub osobie fizycznej prowadzenie takiej szkoły. Na mocy tej regulacji, niewielkie szkoły są przejmowane przez stowarzyszenia, fundacje i spółki prawa handlowego. W samorządach borykających się z trudnościami finansowymi i malejącą liczbą uczniów, przejmowanie szkół przez lokalne stowarzyszenia jest niekiedy jedyną szansą na utrzymanie tych placówek.
Przekazywanie szkół organizacjom pozarządowym to w dobie kryzysu demograficznego szansa dla wielu szkół na przetrwanie. Subwencja oświatowa przekazywana z budżetu centralnego uzależniona jest od liczby uczniów. Zwykle nie wystarcza do prowadzenia placówki (w niektórych przypadkach zapewnia pokrycie tylko około 30% ponoszonych przez gminę kosztów). To problem zwłaszcza w przypadku szkół, w których liczba uczniów maleje.
Funkcjonowanie szkół prowadzonych przez NGO jest tańsze niż szkół prowadzonych przez gminę. Pieniądze z subwencji oświatowej trafiają bezpośrednio do podmiotu prowadzącego szkołę zamiast do samorządu, a placówki mogą także sięgać po środki z konkursów i projektów unijnych lub państwowych.
W szkołach prowadzonych przez organizacje nauczyciele najczęściej są już zatrudniani nie na podstawie Karty nauczyciela, ale kodeksu pracy, tracą wypracowane przez związki przywileje, zwykle zwiększa się także ich pensum dydaktyczne.
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |