Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Rybnickie antypatie
Rybniccy kierowcy nie tolerują na swych ulicach samochodów z ościennych miejscowości. Kwieciście komentują zachowania mistrzów kierownicy, których numery rejestracyjne zaczynają się od liter SWD i SRB. Hasła JAK JEDZIESZ, BARANIE albo KTO CI DAŁ PRAWO JAZDY to już niemal klasyka. Sprawdziliśmy, skąd się biorą wzajemne animozje?
Rybniccy rycerze, zachłanni mężczyźni, dosiadający po kilkadziesiąt mechanicznych rumaków na raz, kruszą kopie z ościennymi panami wiejskich uliczek, na których króluje spokój, rozwaga i kulturalna jazda. O co chodzi? Czyżby lokalny patriotyzm posunięty do granic absurdu? A może słuszna reakcja na brak umiejętności innych uczestników ruchu?
- Kierowcy z pobliskich miast i miasteczek mają olbrzymie problemy z zaaklimatyzowaniem się w większym ruchu miejskim. Najwięcej problemów sprawia im płynne ruszanie z miejsca. Potrafią wspaniale marnować cenny dla innych czas, nim zdecydują się wjechać na rondo czy ruszyć spod sygnalizacji świetlnej - opowiada Bartłomiej, który nie chce wyjawić swego nazwiska, bo już niedługo zostanie mężem kobiety, która porusza się na co dzień samochodem na wodzisławskich blachach. Woli nie ryzykować awantury.
To właśnie przyjezdni stają się często obiektem drwin mieszkańców zdominowanego przez centra handlowe Rybnika. Swoista rewia mody tych, którzy szczęśliwie dotarli do galerii w niedzielne popołudnie denerwuje rybniczan. Spoglądają oni pobłażliwie na biedaków stojących w korkach przed multipleksowymi parkingami - Zapraszam wszystkich w niedzielne popołudnie na ul. Raciborską. Kto jeszcze nie widział, co tam się dzieje, na pewno nie pożałuje - kontynuuje pan Bartek i pyta retorycznie: - Czy każdy kierowca z Wodzisławia musi stawać w szranki z każdym napotkanym pojazdem w mieście? Ja rozumiem, że po coś te spojlery mają w swych lśniących bolidach, lecz jeśli ktoś chce się przelecieć szybowcem, zapraszamy na pobliskie lotnisko w Gotartowicach! - nie kryje rozbawienia.
Po stylu jazdy ich poznacie
Sposób prowadzenia samochodu, zwłaszcza przez ludzi młodych, często zdradza ich pochodzenie. Styl jazdy imponujący, ale z przestrzeganiem przepisów ruchu drogowego już gorzej. - Kiedy widzę samochód na SWD albo SRB, zachowuję większą niż zwykle odległość - tłumaczy zapytany o zdanie na ten temat kierowca Seata, Paweł Nesterok. - Gwałtowne hamowanie, nagły skręt bez włączonego kierunkowskazu. To właśnie oni! Nigdy nie wiesz, kiedy może dojść do manewru, którego na kursie prawa jazdy nie uczyli – irytuje się.
O przyczyny takich właśnie opinii krążących na temat przyjezdnych zapytaliśmy instruktora nauki jazdy z pięcioletnim stażem. - Podczas wykonywania swego zawodu miałem do czynienia w wieloma osobami. Jedni przyswajają meandry sztuki władania kierownicą szybciej, innym potrzeba kilku egzaminów, by zdobyć uprawnienia do kierowania pojazdem – wyjaśnia i dodaje, że woli być oszczędny w formułowaniu sądów co do predyspozycji poszczególnych mieszkańców regionu. - Musimy powiedzieć sobie szczerze, że osoba, która na co dzień dojeżdża do pracy przez centrum większego miasta, szybciej nabierze pewności siebie. Inaczej niż kierowca, który pokonuje dziennie maksymalnie 10 km tylko w linii prostej - tłumaczy pan Maciej i zastrzega sobie zakaz publikacji nazwiska w obawie przed utratą klientów.
Nie do wiary...
O braku umiejętności kierowców poruszających się na innych niż rybnickie numerach rejestracyjnych, przekonał się Wojciech Anioł, na co dzień przedstawiciel handlowy. - Na parkingu wycofał mi taki jeden w maskę. Pomimo tego, że miał siedem metrów do mojego samochodu i czujniki cofania – kręci z niedowierzaniem głową.
O swój samochód często boi się Marek Daniszewski, który raz w tygodniu przekracza granicę miasta. - Jadąc w Wodzisławiu za ulicznymi wyścigówkami, które dostrzec można niemal na każdym kroku, swą uwagę skupiam na poprzedzającym mnie bolidzie a nie na sytuacji na drodze. Patrząc na te upstrzone samochody nigdy nie możesz być pewien, czy jakieś doklejone do karoserii cudo nie wybije ci szyby – mówi prześmiewczo.
Obrony honoru kierowców z Wodzisławia podjęła się kobieta. Pani Monika jeździ swą Toyotą od ponad roku a umiejętności za kierownica mógłby jej pozazdrościć niejeden mieszkaniec “wielkiego miasta”. - Żadna dla mnie różnica czy na rejestracji widnieje SWD, SRC, SRB czy SR. Albo się umie jeździć albo nie. Większość nie opanowała niestety tej sztuki wystarczająco dobrze, żeby innym kierowcom na drodze przynajmniej nie przeszkadzać – uważa kobieta. - W Wodzisławiu narzekają na kierowców z Rybnika, w Rybniku odwrotnie. Niech każdy zwróci uwagę na tak podstawową czynność jak ruszanie, bo u niektórych to trwa i trwa – kwituje.
(młyn)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |