Aktualności | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Uliczna wojna na światła
Od kiedy na ul. Wodzisławskiej ustawiono sygnalizację świetlną, a ruch odbywa się wahadłowo, kierowcy nie kryją swego oburzenia pod adresem innych użytkowników dróg. Krytykują szczególnie sposób ruszania na zielonym świetle. - Tempo żółwia to norma. Połowa samochodów nie zdąży przez to przejechać – bulwersują się.
Choć na pierwszy rzut oka widać, że większość kierowców to starzy wyjadacze, sposób jazdy niektórych wskazuje na totalny brak umiejętności panowania nad samochodem.W trakcie zaledwie 30 minut nasz reporter, który ustawił się przy ul. Wodzisławskiej, zauważyły, że kierowcy aż 17-stu samochodów sprawiali wrażenie, jak gdyby po raz pierwszy włączali się do ruchu, wywołując salwę sygnałów dźwiękowych poirytowanych użytkowników dróg.
- Zabawa telefonem komórkowym, palenie papierosa podczas postoju czy regulowanie odbiornika radiowego to najczęstsze powody braku koncentracji nie tylko podczas prowadzenia pojazdów, ale i podczas oczekiwania na zmianę nadawanego światła przez sygnalizator - tłumaczy Jacek Wydziński, instruktor nauki jazdy z Rybnika. - Wielu kierowców niestety zapomina o wiedzy przyswojonej podczas kursu. Pamiętajmy, że sygnał żółty to znak do przygotowania się do startu, a zielony oznacza możliwość jazdy, więc by płynnie ruszać spod świateł, musimy stale obserwować to co dzieje się przed nami - wyjaśnia pan Jacek.
Nasi czytelnicy mają pretensje, że kierowcy jeżdżą za wolno, zbyt późno ruszają spod świateł, robią za duże odstępy, przejeżdżają na czerwonym świetle, wywołując zdenerwowanie na twarzach innych kierowców. - Proszę spojrzeć: w kierunku Wodzisławia świeci się już zielone światło, a z naprzeciwka w połowie wzniesienia pędzi na złamanie karku samochód ciężarowy - relacjonuje sfrustrowany Stefan Fafara, który spieszy się do pracy w Radlinie.
Niestety to nie odosobniony przypadek. Przykładem nie świecą również kierowcy autobusów. Podczas naszej obserwacji, jeden z kierowców przejechał na czerwonym mając nadzieje, że nikt tego nie zauważy.
Najbardziej nieodpowiedzialnie zachowują się niestety kierowcy osobówek, zwłaszcza ci na numerach rejestracyjnych spoza regionu. - Taki to potrafi z wiaduktu wyprzedzić cały sznur stojących samochodów i na czerwonym świetle dogonić ogonek samochodów wyjeżdżających z przewężenia u góry - opowiada kierowca bordowego fiata cinquecento.
Brak dynamizmu podczas ruszania to przede wszystkim domena mężczyzn. Pomiędzy jadące w sznurku samochody, bez problemu można by wetknąć jeszcze kilka pojazdów. - Najbardziej wkurza mnie, jak mężczyźni zwalają cała winę na kobiety - piekli się Malwina Liberadzka z Rybnika pokazując na samochód przed sobą, w którym mężczyzna rozmawia przez telefon komórkowy.
Gehenna na Wodzisławskiej potrwa jeszcze dwa lata, lecz są i tacy, którzy mimo kilkuminutowych postojów nie dają się ponieść wszechobecnej fali gniewu: - Nie rozumiem tych co wciąż narzekają. Sam mam problem z dostaniem się do pracy na drugi koniec miasta. Proszę mi wytłumaczyć, jak miasto ma spełnić oczekiwania mieszkańców co do równych dróg nie remontując ich. To że w Rybniku prowadzi się tak wiele inwestycji to chluba dla każdego z nas, a nie powód na akcentowanie swego polskiego niezadowolenia - kwituje pan Ryszard, który codziennie dojeżdża do zakładu pracy w dzielnicy Paruszowiec.
(młyn)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |