Ogłoszenia urzędowe | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Gońcy w urzędzie prawie jak tirowcy
Przepisy tego nie wymagają, ale zatrudnieni w rybnickim magistracie gońcy, którzy na skuterach rozwożą korespondencję, musieli poddać się badaniom psychotechnicznym – takim samym, jakie przechodzą taksówkarze czy operatorzy maszyn drogowych. Powód? Troska o bezpieczeństwo, jak słyszymy w urzędzie miasta, czy może brak zaufania do podwładnych?
Wyobraźmy sobie Adasia, który na piętnaste urodziny dostaje od rodziców skuter. Żeby nim jeździć, nie musi mieć prawa jazdy. Adaś po prostu wsiada na skuter i mknie przed siebie.
Inaczej rzecz wygląda w rybnickim magistracie.Chociaż prawo tego nie wymaga, zatrudnieni w urzędzie gońcy, którzy na skuterach rozwożą pocztę, musieli poddać się badaniom psychotechnicznym. Takim, jakie przechodzą zawodowi kierowcy, taksówkarze, instruktorzy i egzaminatorzy nauki jazdy czy operatorzy
wózków widłowych albo walców. - To w trosce o polepszenie bezpieczeństwa. Mamy pewność,
że gońcy, oprócz tego, że spełniają wymogi formalne i znają Rybnik, mają też odpowiednie predyspozycje zdrowotne - podkreśla naczelnik wydziału administracyjnego, Jacek Reclik.
Gońcy muszą, inni muszą, prezydent nie musi
Na przeprowadzanie badań psychotechnicznych Urząd Miasta w Rybniku zdecydował się rok temu. Nie tylko gońcy zostali wysłani do specjalistów, którzy orzekali, czy bez przeszkód mogą prowadzić pojazdy. Badaniu musieli poddać się wszyscy ci, którzy służbowo poruszają się samochodami. Dlaczego? – Obecna organizacja pracy urzędu, i związane z tym szukanie oszczędności, nie wymaga zatrudniania osób tylko na stanowisku kierowcy. Są za to pracownicy, którzy w ramach swoich obowiązków zawodowych kierują pojazdami służbowymi - wyjaśnia Jacek Reclik.
W ubiegłym roku badanie przeszło 78 pracowników Urzędu Miasta, w tym czterech gońców. Koszt przebadania jednej osoby to 80 zł. Razem daje to przeszło 6 tys. zł. W tym roku być może już nikt nie zostanie skierowany, bo przyjęto zasadę, że badania dla tej grupy pracowników wykonywane są jednorazowo, poza sytuacją, że lekarz medycyny pracy stwierdzi inaczej. - Chyba, że zatrudniony zostanie nowy pracownik, który przy wykonywaniu obowiązków korzystał będzie z samochodu służbowego - zaznacza naczelnik.
Badaniom nie został jednak poddany ani prezydent Adam Fudali, ani jego zastępcy, którzy przecież nie mają kierowców. - Prezydent miasta i jego zastępcy posiadają aktualne badania okresowe wynikające z przepisów Kodeksu pracy. Kierowanie pojazdami nie należy do ich obowiązków zawodowych, jest to czynność, którą wykonują przy okazji pełnienia swoich funkcji – wyjaśnia rzecznik UM, Lucyna Tyl.
Specjaliści trzymają stronę urzędu
Nasuwa się jednak pytanie: czym różni się przeciętny piętnastolatek, w którym rodzice pokładają olbrzymie zaufanie fundując mu niebezpieczną zabawkę, od dorosłego człowieka, który zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa na drodze? Odpowiedzi może być kilka. Czy to brak zaufania pracodawcy, który powierza gońcom sprzęt za niemałe pieniądze, czy może troska o ich bezpieczeństwo? Spytaliśmy o to specjalistów.
O zasadności wykonywania badań psychotechnicznych wśród gońców przekonuje psycholog transportu, Małgorzata Siwica. - Gońcy korzystający ze skuterów jako niechronieni uczestnicy ruchu, są szczególnie narażeni na niebezpieczeństwo. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że grupa motorowerzystów jest najbardziej narażona na ciężki uraz w wyniku wypadku drogowego. Liczba rannych oraz zabitych w tej grupie wzrosła w porównaniu z rokiem 2000. Czasami kierujący nimi skarżą się, że są niezauważani przez innych użytkowników dróg - przekonuje specjalistka.
Dzięki badaniom pracodawca może mieć pewność, że nie istnieją przeciwwskazania psychologiczne, by dana osoba wykonywała zawód gońca jako osoby prowadzącej pojazd mechaniczny. - My stwierdzamy brak bądź istnienie przeciwwskazań - wyjaśnia Małgorzata Siwica i dodaje, że jak dotąd wszyscy gońcy pomyślnie przeszli przez badania. A na czym one polegają? W dużym skrócie - psycholog ocenia ogólną sprawność umysłową oraz psychomotoryczną pracownika. - Eliminujemy osoby, które mogą podejmować nadmierne ryzyko na drodze. W badaniach wykorzystujemy aparaturę diagnostyczną, m.in stereometr, który służy do
diagnozowania zdolności widzenia przestrzennego, oraz miernik czasu reakcji – wyjaśnia specjalistka. Oznacza to, że by pracować jako goniec, oprócz sprawności intelektualnej trzeba mieć świetny refleks, koncentrację i błyskawicznie reagować na zagrożenia. Samo badanie trwa około 2 godzin.
W tym wypadku urząd to jednak trampolina to dalszej kariery. Wystarczy, że gońcy zrobią prawo jazdy kategorii C i mogą ruszać w trasę większymi pojazdami.
(m)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |