Sport | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Pan od WF-u się uśmiał
Cztery lata temu Natalia Morgała – mieszkanka Rybnika i studentka PWSZ w Raciborzu – pojechała na zawody BMX do Tomaszowa Lubelskiego, żeby pokibicować znajomym. W kategorii kobiet brakowało jednej zawodniczki, więc wystartowała. Efekt? Mistrzostwo Polski. Niedawno, bo 25 września, rybniczanka ponownie zdobyła zaszczytny tytuł.
21-letnia rybniczanka Natalia Morgała jest studentką trzeciego roku socjologii i drugiego roku edukacji artystycznej w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu. Cztery lata temu rozpoczęła się jej przygoda z BMX-em. Niedawno Natalia podczas zawodów w Dzierżoniowie zdobyła Mistrzostwo Polski BMX Racing 2011.
Zacznijmy od początku twojej przygody rowerowej. Co sprawiło, że zainteresowałaś się akurat ściganiem na BMX-ie?
Cztery lata temu pojechałam na zawody do Tomaszowa Lubelskiego, żeby pokibicować znajomym. Okazało się, że w kategorii kobiet brakowało jednej zawodniczki, więc zgodnie z przepisami dziewczyny nie mogły wystartować. Pomyślałam, że spróbuję.
Bez jakiegokolwiek przygotowania? Nigdy wcześniej nie jeżdżąc na BMX-ie?
Zupełnie spontanicznie. Kolega pożyczył mi rower, kask i ochraniacze. Wystartowałam i wygrałam. Zaskoczenie było ogromne, bo przecież pozostałe zawodniczki nie znalazły się tam przypadkowo. Przyjechały przygotowane. Niemniej zostałam pierwszą w historii Mistrzynią Polski w BMX Racingu.
Teraz mówisz o tym bardzo lekko i swobodnie, ale podejrzewam, że kiedy wróciłaś z tytułem do Rybnika, emocje były ogromne.
Wtedy chodziłam jeszcze do "Powstańców". Przyniosłam do szkoły gazetę ze swoim zdjęciem i pamiętam, że pan od WF-u się uśmiał. Pozostali znajomi reagowali podobnie. Oczywiście wszyscy podchodzili do tematu z sympatią. Dostałam nawet nagrodę prezydenta miasta za wybitne osiągnięcia sportowe. Bardzo się cieszyłam, że zostałam tak doceniona.
Co było dalej? Odkryłaś w sobie talent i postanowiłaś go szlifować.
Okazało się, że mam siłę w nogach, więc zaczęłam trenować z chłopakami z drużyny Progres Rybnik, do której teraz należę. Między nami była przepaść. Mimo że zaczęłam od wygranej w zawodach, tak naprawdę nic nie umiałam. Musiałam uczyć się podstaw, jak chociażby pompowania na torze.
Na czym polega pompowanie?
Tor do ścigania składa się z muld oraz innych przeszkód. Dzięki pompowaniu nabiera się prędkości, pomaga to płynnie przejechać trasę. Trzeba mieć kondycje i siłę w nogach.
A jak wyglądały przygotowania do wrześniowych zawodów?
Podczas wakacji regularnie biegałam,ćwiczyłam na siłowni i codziennie jeździłam na rowerze. Miałam świadomość ze konkurencja będzie dobrze przygotowana. Co więcej, liczba zawodniczek także miała się zwiększyć, a to automatycznie zmniejszało moje szanse na zdobycie tytułu. Nie pomyliłam się, bo konkurencja była w tym roku bardzo mocna. W ogóle coraz więcej dziewczyn się tym zajmuje.
Ale Ty po raz kolejny okazałaś się najlepsza.
Dokładnie 25 września w Dzierżoniowie zdobyłam Mistrzostwo Polski BMX Racing 2011 oraz drużynowe Mistrzostwo Polski. W dużym uproszczeniu chodzi o to, że klub wystawia po jednym z zawodników w każdej kategorii. Potem sumuje się ich punkty.
Czy oprócz ciebie do klubu Progres Rybnik należą inne dziewczyny?
Obecnie jestem jedyna. Od czasu do czasu przychodzą inne dziewczyny, ale szybko się zniechęcają. Nie wiem, z czego to wynika.
A czy nie między innymi z tego, że to dla większości dość kontuzjogenny sport?
Coś w tym jest. To rzeczywiście niebezpieczny sport. BMX to malutki rower, na którym trudno się jeździ. Trzeba się przyzwyczaić i go pokochać. Poczuć z nim jedność, bo rower nie może nas prowadzić. Głowa jest chroniona przez kask, są też ochraniacze. Mimo wszystko zdarzają się kontuzje. Głównie nóg. Moje są całe w siniakach. Staram się nie szaleć i nie przewracać, bo dziewczyny mają predyspozycje do siniaków. Ale ja jestem dumna z moich obrażeń.
Miałaś jakąś poważną kontuzję?
Na pierwszych mistrzostwach uderzyłam się lekko w łydkę. Po pewnym czasie okazało się, że mam krwiaka. W 99 procentach przypadków krwiak zanika, ale w moim było inaczej. Trzeba go było usunąć chirurgicznie. Nigdy wcześniej nie byłam w szpitalu. Na pamiątkę pozostała mi blizna.
Studiujesz w Raciborzu. Dojeżdżasz czy mieszkasz tam?
Mieszkam w akademiku, bo dojazdy to byłby koszmar. Mam tam rower, który służy mi jako środek transportu, bo na uczelnię mam 45 minut piechotą. Jeżdżę więc kilka razy dziennie, czyli praktycznie się z nim nie rozstaje. Ludzie dopytują: a ten rower nie "za duży" dla pani? Więc tłumaczę, że odpowiedni.
Jak spędzasz wolny czas? Masz jakieś ulubione miejsca godne polecenia?
W tygodniu przebywam w Raciborzu i przez to, że studiuję dziennie na dwóch kierunkach, mam niewiele czasu dla siebie. Mieszkam w akademiku - i jak to w akademiku zawsze jest coś do roboty. Weekendy uwielbiam spędzać w Rybniku ze swoimi przyjaciółmi i chłopakiem Tomkiem. Z nimi nigdy się nie nudzę. Zawsze robimy coś ciekawego. Ogólnie jestem towarzyską i rozrywkową dziewczyną. Oprócz jeżdżenia na rowerze lubię chodzić na imprezy nie tylko w Rybniku ale i poza miastem.
Jakie masz plany na przyszłość, jakie marzenia?
Sportowe marzenie właśnie się spełniło. Co do edukacji, to moim marzeniem jest uzyskać tytuł magistra na kierunku edukacja artystyczna, a później znaleźć pracę, która dawałaby mi satysfakcję, ponieważ lubię być zadowolona z siebie.
Poza tym chciałam podziękować mojej mamie, którą bardzo kocham. Chcę podziękować jej za to, że jest moim prawdziwym przyjacielem. Najlepiej mi doradza i wspiera w realizacji najdziwniejszych pomysłów.
(m)
fot. Wojciech Makula
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |