Sport | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Kiedy dostał pierwszy raz, zobaczył gwiazdki
Muai Thai to nie kolejny tani, plastikowy wyrób ze wschodu. W Rybniku tajski boks trenują najlepsi z najlepszych a krąg fascynatów tej sztuki walki wciąż się rozrasta. Amatorem tego sportu jest między innymi Marcin Dubiński. - To daje mi możliwość odreagowania codziennego stresu – podkreśla.
Sposobów na wakacyjną nudę jest wiele. Każdy próbuje w jakiś sposób zagospodarować swój wolny czas chwytając się zajęć wciągających bez reszty lub zniechęcających już po pierwszym kontakcie.
Zamiast siedzieć pod blokiem, jak reszta kolegów z osiedla, Marcin Dubiński woli spędzać czas na treningach. Muai Thai, dyscyplina sztuk walki, choć wciąż jeszcze niezbyt popularna, daje mu możliwość odreagowania codziennego stresu.
W Rybniku jak na razie działają tylko dwa kluby, w których można zgłębiać tajniki tej wywodzącej się z Tajlandii sztuki walki. Podobnie jak w boksie, wyprowadza się ciosy rękoma, synchronizując je z uderzeniami nogą. - Zabronione są ciosy poniżej pasa a walki podzielone są na trzyminutowe rundy - mówi Marcin Dubiński, który swą przygodę z Muay Thai rozpoczął rok temu.
Na pierwszy trening zaciągnął go znajomy. - Kiedy zobaczyłem, jak to tak naprawdę wygląda, wciągnąłem się bez reszty - opowiada pięściarz-amator.
Półtoragodzinny trening rozpoczynają się od rozgrzewki. Następnie instruktor prezentuje nowe techniki a zwieńczeniem zajęć są sparingi odbywające się w ramach grupy.
Zawodnicy trenują w ochraniaczach. - Pierwszy cios był dla mnie zaskoczeniem. Dostałem w głowę i zobaczyłem gwiazdki. To musi przeżyć każdy, dzięki tej sytuacji wiem, jak unikać mocnych uderzeń - śmieje się dwudziestoczterolatek z Rybnika.
Trenować może zacząć każdy, kto skończył trzynaście lat. Pozwolenie od rodziców i miesięczna opłata w wysokości 60 złotych dają możliwość spędzenia kilku godzin w tygodniu na macie pośród pozostałych fascynatów tajskiego boksu.
Klub Absortio Gym, nieprzerwanie od 2008 r. święci sukcesy nie tylko na zawodach w Polsce, ale także na arenie międzynarodowej, zajmując czołowe miejsca w rankingach najlepszych bokserów.
Na zajęcia uczęszcza około czterdziestu miłośników, nie tylko z Rybnika. - Do klubu na Nowinach przyjeżdżają również ludzie z miast ościennych, co świadczy o niewielkiej liczbie szkół w regionie, w których można doskonalić swe umiejętności - kwituje Marcin.
(młyn)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |