Sport | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Grad goli w starciu Czernicy z Łabędami
W rozegranych dotychczas meczach pomiędzy Zameczkiem Czernica i ŁTS nigdy nie wiało nudą, nie inaczej było i tym razem. Kibice, którzy zdecydowali się w sobotnie popołudnie obejrzeć spotkanie 26 kolejki pomiędzy tymi zespołami, na pewno tej decyzji nie żałowali.
Pierwszy kwadrans należał do gospodarzy, już w 6 minucie Kasprzik przekonał się, że łatwo tego dnia nie będzie, broniąc z trudem strzał gospodarzy. Dla równowagi przez kolejne piętnaście minut tempo gry dyktowali łabędzianie. Przed upływem 30 minuty kibice zgromadzeni na trybunach zobaczyli pierwsze gole. Jako pierwsi bramkę zdobyli gospodarze, bardzo dobrze wykonując rzut rożny piłkę do bramki skierował Tomasz Przeliorz. Piłkarze Zameczka nie zdążyli jeszcze zakończyć fetowania prowadzenia, gdy z 16 metra huknął Adam Bielec i na tablicy wyników ponownie widniał remis. Jednak nie na długo. Już po siedmiu minutach, a konkretnie w 35 minucie spotkania ŁTS zagrał akcję środkiem boiska rodem z Camp Nou. Piękna kombinacja, pięć szybkich podań z pierwszej piłki i wyprowadzony na czystą pozycję Marcin Rochowicz nie miał problemu z wyprowadzeniem ŁTSu na prowadzenie 2:1. Tym razem gospodarze spróbowali błyskawicznie odpowiedzieć, ale Kasprzik wykazał się rewelacyjnym refleksem. W 39 minucie Kantor uderzył z dystansu, piłka poszybowała nad poprzeczką, a chwilę później Dłubała z Majerowskim byli bliscy umieszczenia piłki w siatce. Tuż przed przerwą gospodarze znaleźli się w wyśmienitej sytuacji w polu bramkowym Kasprzika, ale na linii strzału znalazł się Jan Goryczka ratując łabędzian przed strata gola.
Po zmianie stron Zameczek ruszył do ataku i już w pierwszej akcji w sytuacji sam na sam Kasprzik zatrzymał napastnika z Czernicy. Około 53 minuty gospodarze wyszli z groźną akcją, a przejęta przez ŁTS piłka została skierowana w stronę Dłubały, który o centymetry przegrał wyścig do piłki z golkiperem gospodarzy. Kolejne pięć minut później Dłubała podszedł do rzutu wolnego na 30 metrze. Piłka po jego uderzeniu skozłowała przed bramkarzem, który „wypluł” ją przed siebie, a tam był już Marcin Rochowicz kompletując tym sam dublet. Kto myślał, że wynik 1:3 podłamie gospodarzy, był w niemałym błędzie. Co prawda w 69 minucie fenomenalny rajd Goryczki celnym strzałem zakończył Bielec, ale już w kolejnej minucie obrońcom gości uciekł Sękowski i pokonał Kasprzika dając Zameczkowi bramkę kontaktową. Piłkarze z Czernicy ruszyli z jeszcze większą pasją do ataków. W 75 i 76 minucie cudów w bramce dokonywał Kasprzik, raz odbijając strzał lecący w okienko, a w kolejnej akcji parując z najwyższym trudem piłkę na słupek. Wymiana ciosów odbywała się w najlepsze, a kibice czuli się jak na meczu tenisowym, gdyż akcje błyskawicznie przenosiły się z jednej strony boiska na drugą. Ostatecznie to Zameczek zadał decydujący cios, w 86 minucie Bartosz Kuciel strzałem głową ustalił wynik na 3:3. Na brawa po stronie łabędzian oprócz strzelca dwóch goli, bez wątpienia zasłużył Tomek Kasprzik, który w wielu sytuacjach bronił wyśmienicie. Po dobrym, szybkim i ciekawym meczu, pomimo tego, iż przez dłuższy czas to ŁTS prowadził grę, raczej sprawiedliwy remis. Wielkie brawa za grę dla obu drużyn, ale z perspektywy łabędzian, niedosyt na pewno zostaje.
LKS Zameczek Czernica - ŁTS Łabędy 3:3 (1:3)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |