Sport | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Rymer rozbity w Łabędach
Piłkarze ŁTS w ramach 29 kolejki gościli u siebie w sobotnie popołudnie zespół Rymera Rybnik. Było to zarazem ostatnie spotkanie sezonu przy Fiołkowej. Ci, którzy liczyli na efektowne zakończenie sezonu u siebie na pewno się nie zawiedli, ponieważ nasz zespół rozegrał jedno z najlepszych spotkań w całym 2017 roku, pokonując efektownie gości z Rybnika aż 4:0.
Tak zdeterminowanych piłkarzy ŁTS nie widzieliśmy naprawdę dawno. Od samego początku meczu grali wysokim pressingiem i praktycznie nie schodzili z połowy Rymera. Pierwsza połowa spotkania obfitowała w tak bardzo dużo dobrych sytuacji strzeleckich, że można byłoby obdzielić nimi kilka spotkań. Już w pierwszych 15 minutach właściwie mecz mógł zostać rozstrzygnięty. Aktywni w tej części spotkania Majerowski oraz Dłubała raz po raz atakowali bramkę rywali. W 8 minucie kilkudziesięciometrowym rajdem popisał się nasz kapitan Sławomir Kantor, jednak finalnie uderzył niecelnie. Chwilę później w polu karnym przeciwnika piłkę przechwycił Dłubała, jednak nie zdołał wykończyć akcji. W 13 minucie spotkania aktywny tego dnia Krzysztof został idealnie obsłużony przez Plecha, jednak w bardzo dobrej sytuacji skiksował.
Po chwili nastąpił kolejny rajd naszego kapitana, który praktycznie wjeżdżając do bramki Rymera prawą stroną dośrodkowywał na długi słupek, jednak nikt z naszych zawodników nie zdołał przyłożyć nogi. Kolejna akcja to bardzo dobre dogranie Bielca do Plecha, który uderzył równie mocno jak niecelnie. W 28 minucie Rafał Adamczyk umieścił piłkę w siatce, jednak liniowy pokazał spalonego. Później następowały jeszcze nieskuteczne próby Bielca oraz Plecha, dobrą akcją indywidualną popisał się też Damian Pająk, jednak bramkarz gości popisał się niesamowitym refleksem i w ostateczności sparował uderzenie na rzut rożny. Chwilę później kapitalną akcją popisał się Adamczyk, jednak i w tej sytuacji piłka nie znalazła drogi do siatki.
Pierwsza połowa spotkania zakończyła się remisem, jednak ŁTS górował nad rywalami praktycznie w każdym aspekcie gry w piłkę nożną, a kibice przecierali oczy zastanawiając się jak to możliwe, że po tylu kapitalnych zagraniach na tablicy wyników wciąż był bezbramkowy remis. Bramka Rymera wydawała się zaczarowana, a dodatkowo postawa ich goalkeepera zasługiwała na najwyższą notę. Druga połowa spotkania to już prawdziwy koncert w wykonaniu podopiecznych Marka Reichelta.
Niejako na otwarcie drugiej połowy w 48 minucie wynik otworzył po asyście Łukasz Plech, a dwie minuty później po bardzo podobnym rozegraniu na 2:0 podwyższył Bartosz Błachut. Obrońca Rymera próbował jeszcze ratować sytuację wybijając piłkę z bramki, jednak strzał Bartka był zbyt silny. Piłkarzom ŁTSu po niezliczonej ilości sytuacji z pierwszej połowy jednak ewidentnie było mało i postanowili iść za ciosem, czego konsekwencją była trzecia bramka, gdzie po kapitalnej akcji zespołowej jako ostatni nogę przyłożył Krzysztof Dłubała.
W 81 minucie było już 4:0, a na listę strzelców po raz kolejny wpisał się Łukasz Plech. Asystującym był bezrobotny tego dnia Tomasz Kasprzik, który najwyraźniej chyba niejako z nudów postanowił pomóc zespołowi w zdobyciu czwartej bramki i idealnie obsłużył Plecha. Reasumując dawno nie widzieliśmy na naszym stadionie tak dobrze wyglądającego ŁTSu. Zarówno pod względem przygotowania fizycznego, taktycznego, a przede wszystkim mentalnego. Mecz rozgrywany był w szaleńczym tempie, a na wyrazy uznania zasługuje na pewno trener Marek Reichelt, który był w stanie tak zmotywować zespół, żeby przez 90 minut nie odpuścili nawet jednej piłki i przy stanie 4:0 grali tak jakby musieli gonić wynik. Przy takiej postawie naszych zawodników, utrzymaniu kadry i nawet niewielkim wzmocnieniom możemy być pewni, że w przyszłym sezonie czekają nas duże piłkarskie emocje.
ŁTS Łabędy - KS Rymer Rybnik 4:0 (1:0)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |