Kultura i edukacja | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Wywiad naszrybnik.com - Kamil Bednarek
Cały czas będę się starał pokazać ludziom, że ten cały boom na Bednarka był jednak uzasadniony, że coś po tym pozostanie. Aktualnie wyłącznie skupiam się na muzyce, szczególnie na koncertach, gdzie panuje niesamowita energia i klimat. Mam nadzieję, że ludzie to zapamiętają i będą wciąż na nie przychodzić - mówi w wywiadzie dla naszrybnik.com Kamil Bednarek.
- Pewnie męczą cię już pytania o „Mam Talent!”?
- (Śmiech). Strasznie, najchętniej odciąłbym się dziś od tego. Chciałbym, żeby ludzie przestali w kółko powtarzać „Mam talent!” i zaczęli mówić o Star Guard Muffin oraz muzyce reggae. Chociaż, gdybym teraz mógł ponownie zdecydować, to na pewno bym poszedł do tego programu, bo udział w nim bez wątpienia wiele mi dał. Jednak dziś skupiam się już tylko na muzyce i staram się promować nie programem, ale własną marką, bardziej jako Kamil Bednarek i Star Guard Muffin. Z czasem mam nadzieję, że uda się to zredukować do samego Star Guard Muffin.
- Dlaczego w ogóle zdecydowałeś się na udział w programie? Nie myśleliście, żeby pojawić się tam całym zespołem?
- To była spontaniczna decyzja. Zawsze ciekawiła mnie realizacja tego programu, jak to wszystko wygląda będąc tam na deskach, jakie to uczucie stojąc przed osobami, które widzimy zazwyczaj jedynie na ekranie telewizora. Chciałem się przekonać czy to faktycznie jest takie prawdziwe czy sztuczne, jak to często bywa w telewizji. Jednak, gdyby nie przyjaciele pewnie bym tam nie dotarł… Gdyby mnie nie obudzili i nie wysłali… Dosłownie wyglądało to tak: „dawaj ej jedziemy!” To wszystko wyszło naprawdę bardzo spontanicznie, bez żadnego większego planowania. Nawet nie wszyscy z mojego zespołu wiedzieli, że się tam pojawię…
- Podczas występu zaśpiewałeś utwór Kurta Nilsena „I”, który znajduje się też na Waszej płycie. Czy chłopaki w zespole nie mieli Ci tego za złe, że „żerujesz” na pracy całej ekipy?
- Nie, nie mieli nic przeciwko. Ja bardzo lubię ten utwór, zaryzykowałem i zrobiłem go na reggae. Powiedziałem sobie… a co mi szkodzi śpiewam reggae, to mogę i ten utwór przearanżować na taką nutę.
- Jesteście doskonałym przykładem na to, aby pokazać, jak działa komercja w Polsce.
- (Śmiech). Cały czas będę się starał pokazać ludziom, że ten cały boom na Bednarka był jednak uzasadniony, że coś po tym pozostanie. Aktualnie wyłącznie skupiam się na muzyce, szczególnie na koncertach, gdzie panuje niesamowita energia i klimat. Mam nadzieję, że ludzie to zapamiętają i będą wciąż na nie przychodzić.
- Uważasz, że część osób przychodzi na koncerty tylko po to żeby zobaczyć Kamila Bednarka?
- To jest rzeczywiście nieuniknione, że ludzie często przychodzą jedynie z czystej ciekawości, aby zobaczyć twarz i zjawisko znane z telewizji. Czy to Kamil Bednarek, który został stworzony specjalnie do tego programu czy też Kamil Bednarek, który gra ze Star Guard Muffin i utożsamia się z nimi oraz swoją muzyką. Wiem jak jest, dlatego nie zgodzę się, że to co robię jest komercją. Obecnie – jak już wspomniałem – koncentrujemy się na tworzeniu, graniu koncertów i nie bierzemy udziału w żadnych większych medialnych akcjach. Nie chcemy się teraz w ten sposób promować.
- Czyli nie weźmiecie udziału na przykład w „Tańcu z gwiazdami”?
- Nie (śmiech) no co ty… (śmiech). Całkowicie odbiegamy od takich opcji.
- Po „Mam talent!” stałeś się częścią polskiego show-biznesu. Jestem pewna, że pojawiali się jacyś „życzliwi” którzy chcieli tobą pokierować.
- Pewnie, że tak. Było dużo telefonów z różnymi propozycjami. Najlepsze jest to, że każda z tych osób mówiła: „słuchaj… ty nie będziesz musiał się niczym martwić, ty masz się tylko zająć śpiewaniem, a ja się wszystkim zajmę”. No… i to było najmniej przekonujące… z tego wszystkiego. Mam teraz naprawdę fajnych ludzi, którym zależy na tym, żebyśmy zrobili coś więcej i jestem dumny, że właśnie udało mi się ich zdobyć, ich szacun… i w ogóle jakąkolwiek chęć zainteresowania. To się liczy.
- Jak sobie radzicie z popularnością? Jest to już dla Was męczące, czy raczej fajnie, że ktoś rozpoznaje was na ulicy?
- Ogólnie ja mam dużo gorzej niż reszta zespołu. Jednak są miejsca, gdzie nie muszę się martwić o swoją prywatność, ale są także sytuacje, kiedy ludzie reagują bardzo spontanicznie, robią wielkie aaaaa!, zadręczają pytaniami, itd. Nie mówię, że to jest jakoś specjalnie nieprzyjemne, ale czasami, jak jesteś zmęczony dniem i zdarza się taka sytuacja to trochę masz dość… Nie potrafię powiedzieć: „weź odejdź, co ty w ogóle do mnie gadasz?”, tylko zawsze rozmawiam, zgadzam się na zdjęcia. To bywa jednak naprawdę męczące.
- Czy Twoje teksty nawiązują do Twojego życia?
- Tylko i wyłącznie. Moje życie to największe źródło i kopalnia tekstów. Nie dość, że są proste to dotyczą moich historii, tego co przeżyłem i faktycznie tak jest, że utożsamiam się z moimi tekstami.
- „Ganja Trip”, utwór z waszej płyty o marihuanowym haju też jest pisany z życia?
- Ganja Trip to kawałek z przymrużeniem oka. Ot taka wesoła piosenka o jakiejś tam historii, niekoniecznie musi się odnosić do mnie. A właśnie z tego często robi się sensację oooo! Ganja trip… a co to jest… Ludzie interesują się najmniej potrzebnymi rzeczami. To jest bardzo wesoła historyjka, jednak słuchacze powinni zwrócić większą uwagę na inne teksty, takie jak „Dokąd zmierza ten świat”, „Szanuj” czy „Pamiętaj”.
- W programie dowiedzieliśmy się, że chciałbyś wstąpić do wojska nie zmieniłeś może tego pomysłu na szkołę wokalną?
- Tak, tak. To jest w ogóle moje marzenie, żeby kiedyś skończyć szkołę wokalną w Katowicach, ale na razie czas mi na to nie pozwala. Aktualnie koncertujemy bardzo dużo, w trasie spędzamy praktycznie cztery, pięć dni na tydzień. Jeździmy z miasta do miasta. Nie wyobrażam sobie, w jaki sposób mógłbym to ogarnąć i pogodzić ze szkołą. Aczkolwiek myślę, że jak zrobię sobie jakąś przerwę, albo chociaż zminimalizujemy ilość koncertów to na pewno skończę szkołę wokalną.
- Powiedz mi czy byłeś na Jamajce?
- Nie jeszcze nie byłem… ale bardzo bym chciał.
- Marzysz o tym żeby kiedyś zagrać koncert na plaży?
- Uuuuuu… na plaży… jakiś festiwal to by było już coś… z jakimiś fajnymi muzykami. Najbardziej to może jednak nie koncert, ale takie wyjątkowe Jam Session. Chciałbym zagrać tak, że siedzę sobie z chłopakami i oni coś sobie próbują tworzyć, tak całkowicie spontanicznie. Myślę, że to by było bardziej satysfakcjonujące niż koncert.
- Jak wyglądają twoje plany na najbliższy czas?
- Jedyne co mamy w planach, to przede wszystkim koncerty i wytrwałość. Musimy się tego trzymać, żeby się nie zagubić w tym wszystkim. Na szczęcie chłopaki są bojowo nastawieni więc na razie nic nam nie grozi, jeśli chodzi o jakieś zmiany na gorsze. Ja też jestem pełen pozytywnych wibracji i nadziei na to, że da się coś fajnego razem zdziałać.
- Dziękuję za miłą rozmowę.
- Dzięki.
Rozmawiała Joanna Komaniecka III 2011
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Ogłoszenia | Pokaż wszystkie » |
Niestety nie ma jeszcze żadnych ogłoszeń
Telegraf | Pokaż wszystkie » |