Kultura i edukacja | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Napad na Funk
Czegoś takiego jeszcze nie było. Wszyscy maruderzy którzy twierdzą, że w naszym mieście nic się nie dzieje, powinni zajrzeć w piątek do Kulturalnego Klubu, gdzie grupa zapaleńców i melomanów po raz czwarty napadnie na Funk. Kilkanaście osób improwizując porywa ludzi z miejsc zachęcając dźwiękami do tańca.
24-letni Mateusz Blic jest jednym z organizatorów i pomysłodawców projektu ochoczo wcielanego w życie przez właścicieli pubu mieszczącego się na rybnickim rynku. Przyszły nauczyciel wychowania fizycznego zorganizował cykl imprez, jakiego miasto nie widziało.
Jak to możliwe, że kilkanaście osób, które nigdy ze sobą nie grało, daje takie show?
- Trudno to wszystko pojąć, ponieważ nasze wydarzenia przeczą wszelkim normom i schematom dotyczącym występów muzycznych. Coraz popularniejsze występy w stylu jam session wymagają ogromnego profesjonalizmu i czucia muzyki. My nie ćwiczymy razem a koncepcja grania pojawia się tuż przed koncertem.
Skąd wziął się pomysł na organizowanie tego typu imprez cyklicznych w Rybniku?
Przede wszystkim z zamiłowania do muzyki wśród dosyć dużej grupy znajomych. Pracując za granicą złapałem bakcyla do słuchania muzyki funkowej oraz hip hopowej i ta pasja trwa do dziś.
Czy tego typu wydarzenia, które serwujecie już od ponad trzech miesięcy są próbą przeniesienia koncepcji podobnych imprez z Wielkiej Brytanii na nasze rybnickie podłoże?
Nie. Jest to świeży pomysł, coś czego jeszcze nigdzie nie widziałem. Czwarta edycja Napadu na Funk to kolejne wydarzenie, które po wakacyjnej przerwie, mamy nadzieję, zgromadzi jeszcze więcej ludzi niż poprzednie.
Czym właściwie jest Napad na Funk. Z czym to się je?
To z pewnością olbrzymia dawka pozytywnej muzyki. W nasz skład wchodzi grupa około czternastu, piętnastu osób. Wszyscy grają na instrumentach bądź użyczają swego głosu. Krótko mówiąc to jedna wielka wariacja muzyczna: dwóch dj-ów, dwóch beat boxerów, damskie głosy wokalne oraz pozostałe instrumenty komponują się w jedną całość. Artyści nie wywodzą się z jednego nurtu muzycznego. Basista i gitarzysta to starzy dobrzy rockmani, a skrzypek jest specjalistą od muzyki klasycznej. Do tego dochodzi perkusja, saksofon i trąbka. Artyści grają w setach po około półtorej godziny, później dając im chwilę wytchnienia na scenę wchodzi dj, który ciągnie całość i tak na zmianę aż do rana.
Czy wejście na imprezę jest odpłatne?
Głównie chodzi nam o to, by zwrócić muzykom koszty dojazdu. Koszt pięciu złotych nie należy do najwyższych, a dawka przyjętej, dobrej energii jest niewspółmiernie wysoka do poniesionych kosztów. Warto podkreślić, że nie robimy tego dla biznesu, lecz dla zabawy.
Jak reagują ludzie na wasze występy i z jakim zainteresowaniem spotyka się wasz projekt?
Na pierwszej edycji pojawiło się około stu osób, co było dla nas olbrzymim zaskoczeniem zważywszy na fakt, że impreza została zorganizowana w czwartek. Mimo niskiego nakładu włożonego w reklamę, frekwencja była bardzo wysoka. Druga edycja Napadu na Funk zgromadziła około stu czterdziestu osób, a to dzięki sponsorom, którzy przyczynili się do stworzenia większej ilości plakatów, więc większa rzesza ludzi się o nas dowiedziała. Z każdym kolejnym wydarzeniem coraz więcej ludzi interesuje się naszym projektem a trzecia edycja zgromadziła około stu sześćdziesięciu osób. Wszystko to dzięki informacjom, które coraz częściej przenikają do mediów.
Jakie gwiazdy uświetnią czwartą edycję rybnickiego napadu?
Na scenie wystąpi raper Bekon w ramach promocji swojej nowej płyty. Spodziewamy się również wizyty Sabiny Jeszki. Gościnnie na scenie wystąpi zaprzyjaźniona grupa Oczy ważki, która specjalizuje się w pokazach tańca Break Dance.
Macie jakieś plany na przyszłość?
Kiedy zaczynaliśmy, moim marzeniem było rozpropagowanie imprezy na taka skalę, by zaproszenie gwiazdy z prawdziwego zdarzenia stało się realne. Mam nadzieję, że znany polskiej publiczności od dwudziestu lat wykonawca, kryjący się pod pseudonimem Gutek, zgodzi się wystąpić z nami w Rybniku. Niestety nasze plany ograniczone są kosztami, a niewielu sponsorów chce promować tego typu wydarzenia. Nasz budżet aktualnie wynosi około pięciuset złotych i w całości jest przeznaczony na wydrukowanie plakatów, opłacenie kosztów przyjazdu artystów i jedzenie, ponieważ noc jest długa a zabawa wyczerpująca.
(młyn)
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |