Biznes | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Rybniczanie chodzą w za długich spodniach
– Zawsze najpierw myślę o kolorze. Później jest zarys jakiegoś stwora, który nie istnieje, albo zwierzaka – mówi o etapach swojego procesu twórczego 20-letnia Stefania Lazar, początkująca projektantka mody z Rybnika. Zapytaliśmy ją, czy rybniczanie to dobrze ubrani ludzie, czy miasto sprzyja młodym artystom oraz którą z polskich gwiazd chciałaby ubrać?
20-letnia Stefania Lazar, mieszkanka Chwałowic w Rybniku, stawia pierwsze w kroki w świecie mody. Niedawno zaprezentowała swoje ubrania podczas piątej edycji Swap Party, którego jest również organizatorką. W październiku Stefania rozpocznie studia na na uniwersytecie w Łodzi, która jest modową stolicą Polski. – Zdecydowałam się na teatrologię – podkreśla. Wcześniej przez rok studiowała włókiennictwo w Bielsku-Białej, ale zrezygnowała. – Okazało się, że to typowo techniczny kierunek. Nie ten poziom artyzmu, na którym mi zależy. Wszyscy byli bardzo poważni. Właściwie tylko jeden profesor chciał ze mną żartować. Niektórzy na pewno cieszą się, że odeszłam – śmieje się Stefania, która w przyszłości chciałaby otworzyć swój internetowy butik oraz zająć się projektowaniem kostiumów dla teatrów. – Będę mogła wyżyć się z awangardą, bo teatr jest otwarty –wyjaśnia rybniczanka, dla której nie wszystkie drzwi, do których pukała w naszym mieście by przedstawić swoje pomysły, był otwarte.
W czasie ostatniej edycji Swap Party zaprezentowałaś ubrania za swojej kolekcji. Mówisz już o sobie "projektantka mody"?
Początkująca projektantka. Z tym że słowo "początkująca" jest tu bardzo istotne. To, co pokazałam, to mini kolekcja. Zalążek czego większego. Od czegoś trzeba zacząć. Pełna kolekcja składa się z około 20 strojów. Ja stworzyłam ich 7.
I nadałaś tej mini kolekcji nazwę "Pse kolory". Wyjaśnisz?
Ludzie pytali mnie, dlaczego nie "Pstre kolory". Ale "Pse" świetnie brzmi. Awangardowo. Jest jakieś niedowiedzenie.
Od czego zaczęłaś przygodę z modą?
Od poduszek. Coś do nich przyszywałam. Później zaczęłam robić bransolety, które owijałam ciekawą tkaniną. Następnie, jakieś cztery lata temu, były broszki. Jestem nawet nazywana Matką Broszkową. Moje broszki są fantazyjne i mają kontrowersyjne nazwy, na przykład "Dwumaciczny klaun"
Jak wygląda taki "Dwumaciczny klaun"?
Żółto-granatowy z elementami różu. Na głowie ma czapkę, jak typowy klaun. Ta czapka ma dwa odłamy, rogi. Jeden jest zielony, drugi czerwony, żeby był kontrast. Właście one przypominają ową część ciała.
Sprzedajesz te broszki?
Tak. W butikach w różnych miastach. W Rybniku w ogóle nie schodzą, co mnie martwi. Nie wiem, czy ludzie boją się ich nazw czy wzorów. Najwięcej broszek sprzedaje się w Katowicach i Bielsku. Niedawno nawiązałam też współpracę z jednym z krakowskich butików i zaczyna się ona rozwijać. Rozpoczynam też współpracę z butikiem w Łodzi - moim ukochanym mieście.
Kiedy w takim razie zaczęłaś projektować ubrania?
Rok temu. Wcześniej tworzyłam tylko dla siebie. Ale ludzie zaczęli dzwonić i mówić "Stefka, uszyj mi coś". Obecnie szyję i projektuje dla zespołu Dash. Jeszcze chciałabym dodać, że przed projektowaniem był blog szafiarski, który również obecnie prowadzę. Ubieram coś, Agnieszka Solińska robiła mi zdjęcia i czekamy na komentarze.
Skąd czerpiesz inspiracje do projektowania?
Pasjonuję się historią sztuki. Fascynują mnie artyści, szczególnie malarze. Poza tym ulica jest moją inspiracją. Chodzę i obserwuję. Nie potrafię pracować za dnia, bo wtedy jest ruch i wszyscy biegają, więc ja chcę razem z nimi. Najwięcej pomysłów mam między 2 a 3 w nocy. Zamykam się w swoim pokoju, jestem ja, mój umysł i kolorowe wibracje.
Wytłumacz mi, jak wygląda taki proces twórczy? Jakie są jego etapy?
Zawsze najpierw myślę o kolorze. Później jest zarys jakiegoś stwora, który nie istnieje, albo zwierzaka. I tak z pandy ostatnio wyszła mi koszulka. Mam naprawdę skomplikowane myślenie, które lubię.
A jak wygląda Twój pokój?
To jedna wielka garderoba. Na dwóch ścianach mam szafę. Jedna jest tradycyjna, druga to jeden wielki wieszak. Zrobił go mój tata, który wykonuje artystyczne meble. To wielkie szczęście mieć tak twórczego Ojca. To mężczyzna mojego życia. Jest też pierwszym recenzentem moich projektów.
Surowym?
Tak. Ale na tym mi zależy. Kiedyś spojrzał z politowaniem na sukienkę w kratkę do której pododawałam broszki i powiedział, że mogę ją wyrzucić. Było mi przykro, bo się nad nią napracowałam. Ale przetworzyłam sukienkę i oboje byliśmy zadowoleni.
Z kim chciałabyś współpracować?
Z Pauliną Plizgą. To polska projektantka, która pracuje w Paryżu. Robi cudowne, kolorowe, śmieszne rzeczy. Jej projekty są dość kontrowersyjne, więc ciężko o rozwój w Polsce z takimi projektami. Podczas ostatniej edycji Fashion Week w Łodzi miałam zaszczyt z nią współpracować. Pomagałam jej na backstage'u . Przypadłyśmy sobie do gustu i zaprosiła mnie do siebie. Mam nadzieję, że uda mi się pojechać i zobaczyć z bliska jak wygląda praca projektanta.
Kogo z polskich artystów czy celebrytów chciałabyś ubrać?
Monikę Brodkę. Wydała bardzo dobrą płytę, "Grandę". Słucham jej namiętnie. Obecnie Monika ma kobietę, która projektuje jej sceniczne stroje. Mam nadzieję, że w przyszłości też będę miała taką okazję.
Rybnicka ulica - jest kiepsko
Kto w Rybniku ubiera się dobrze?
Projektantka Bogusława Jaworska-Zniszczoł, Michalina Macionczyk, dyrektor Alliance Francaise Elżbieta Paniczek oraz Maya Rodzin-Ziemiańska z zespołu Zawiało.
A jak oceniasz rybnicką ulice?
Teraz powinnam się rozpłakać.
Jakie modowe błędy najczęściej popełniają rybniczanie i rybniczanki?
Kupują ogromne i za długie spodnie, żeby starczyły na dwa lata. Nienawidzę tego, że nogawka zwisa. To mnie boli. W efekcie przydeptujemy ją i materiał się niszczy. Albo na kolanach robią się "pączki". Drugi błąd to za ciasne ubrania. Szczególnie w przypadku pań. Przez to każda fałda jest zaakcentowana, każdy milimetr tłuszczyku jest widoczny. Lepiej kupić nieco większą koszulkę i spiąć ją ciekawym paskiem. Sprawdza się zasada, że miejsca, które są szersze, ukrywamy stonowanymi barwami, natomiast żywymi kolorami akcentujemy miejsca, które chcemy podkreślić.
Czego szukasz, kiedy obserwujesz rybnicką ulicę?
Nie szukam klasycznych zestawów, tylko otwartości. By nie skupiać się tylko na ubraniach z sieciówek. Każdą zwykłą koszulkę można przerobić. Nawet głupie wąsy, które domalujemy do koszulki, już ją zmieniają. Jest mnóstwo farb, są mazaki do materiałów. Albo wystarczy, że kupimy jakąś tkaninę, uformujemy ją, przykleimy czy zaszyjemy i już.
Jakie są trendy na nadchodzącą jesień/zimę?
Jak zwykle czerń, nad czym ubolewam. Poza tym dużo czerwieni połączonej z brązem i popielem. Rok temu modne były długie czapki, teraz będą dominować krótkie, na przykład bereciki. Poza tym nie będziemy budować z szali kołnierzy, jak ubiegłej zimy. Tym razem je owijamy, bawimy się nimi. Styl sportowy będzie się mieszał z eleganckim.
Na zakończenie chciałabym Cię zapytać czy Rybnik jest miastem, które sprzyja młodym projektantom?
Mówi się, że Rybnik promuje młodych. Często się słyszy: "Masz pomysł? Zgłoś się!". Ja miałam pomysły, zgłaszałam się i nie otrzymywałam pomocy. Owszem, Rybnik jest otwarty, ale tylko na niektóre działy.
Dlatego stąd uciekasz?
Tak, ponieważ chce się rozwijać a Rybnik nie daje mi tej możliwości. Mimo że wiele razy próbowałam. Dużo jednostek mimo wszystko nie akceptuje mojego środowiska. Boją się. Nie raz mówili, że imprezy, które proponowaliśmy, nie mają przyszłości. A kiedy dowiadywali się, że mam 20 lat, to był śmiech. Szkoda. W takich miastach jak Łódź, Warszawa czy Kraków trudno się przebić, bo jest dużo freaków. A Rybnik ma ich mniej i z tego nie korzysta. Duży minus. Ale Swap Party na pewno w Rybniku zostanie.
Rozmawiała Magdalena Sołtys
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Ogłoszenia | Pokaż wszystkie » |
Niestety nie ma jeszcze żadnych ogłoszeń
Telegraf | Pokaż wszystkie » |