Historia | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Afrodyzjak z bobra
KTO BY POMYŚLAŁ. Okolice Rybnika zamieszkiwały dawniej dziesiątki tysięcy bobrów, ale wyginęły, bo ludzie jedli je na potęgę, a do tego wierzyli, że strój bobrowy działa podniecająco.
W średniowieczu na bobry można było polować tylko za zgodą księcia. Na dworze górnośląskich władców działała grupa myśliwych wyspecjalizowanych w polowaniach na te zwierzęta. W 1222 roku książę Kazimierz, pozwalając na osiedlenie się niemieckich kolonistów w dobrach biskupich w Ujeździe, przyznał im dochody z rybołówstwa i młynarstwa, wyłączając prawo polowania na bobry, których nogi i ogony uważano na książęcym stole za smakowity kąsek. Ten sam władca, przenosząc w 1228 roku z Rybnika do Czarnowąsów klasztor norbertanek, zwolnił siostry z obowiązku utrzymania służby bobrowniczej. W datowanym na 1258 rok przywileju gospodarczym dla klasztoru w Rudach, książę Władysław zapisał, iż obok prawa do łowiectwa i rybołówstwa, cystersi mogą eksploatować gony bobrowe. Nadania miały dla mnichów duże znaczenie. Ich ziemie gęsto porastały lasy, które były ostoją tych zwierząt.
Bobry straciły na znaczeniu w XIV/XV wieku, kiedy to zwierząt tych po prostu zaczęło brakować. Jeszcze w XII wieku nadania obejmujące prawo do polowań na nie były rzadkością. W XIII wieku występują już znacznie częściej, co może sugerować, że władcom znacznie łatwiej było się już pozbyć czegoś, co nie przynosiło takich zysków jak dawniej. Sprawa staje się jasna, jeśli uwzględnimy, że jeszcze w X-XI wieku futra z bobrów były cenionym w całej Europie towarem, a nawet, tak jak skórki wiewiórcze, środkiem płatniczym, wypartym w XIII wieku przez pieniądz kruszcowy.
Wrogami bobrów na Górnym Śląsku stali się osadnicy. W XII/XIII wieku obejmowali łatwiejsze do zagospodarowania, bezleśne tereny położone na lewym brzegu Odry. Z czasem musieli się podjąć karczowania lasów na przeciwległym brzegu rzeki. Takie zadanie stanęło między innymi przed mnichami rudzkimi, których nadanie obejmowało gęste bory. Karczując lasy człowiek niszczył naturalne siedliska bobrów. Zanikanie gatunku było tak szybkie, że w XVI wieku – jak czytamy w kronice Rybnika – „nie słychać już nic o nich”, choć w podrybnickich lasach dawniej aż roiło się od tych zwierząt. Sytuację mógł ratować rozwój hodowli, ale informacje na ten temat, w przeciwieństwie do wcześniejszych przywilejów obejmujących łowiectwo, są nader skromne. Nieliczne już wówczas bobry zaspokajały zapewne kulinarne potrzeby dworów. Z czasem w ogóle znikły z górnośląskiego krajobrazu.
W czym tkwił średniowieczny fenomen bobra? W X wieku, jak wspomniano, ceniono jego skórę. W tymże stuleciu arabski geograf Ibn Hauqal twierdził, że bobrze futra w Hiszpanii pochodziły z rzek słowiańskich i transportowano je statkami z zatok Morza Bałtyckiego. Zygmunt Gloger w swojej Encyklopedii Staropolskiej przytacza rejestr, podany w 1229 roku przez Jaśka z Makowa księciu Konradowi Mazowieckiemu, z którego wynika, że na XIII-wiecznym Mazowszu prowadzono hodowlę bobrów, uważając przy tym, by maść zwierząt była jednakowa i ciemna.
Posiadanie żeremi bobrowych traktowano jako symbol bogactwa i prestiżu. Upolowane bobry przynoszono na książęcy dwór i tam – dla lepszej kontroli – dopiero je oprawiano. Futra bobrowe można było mieć wyłącznie z nadania króla bądź z zakupu od jego bobrowniczego. Jeśli ktoś posiadał futerko z innych źródeł, był traktowany jako kłusownik i surowo za to karany. Wspomniany bobrowniczy miał nie tylko za zadanie polować na te zwierzęta, ale opiekować się siedliskami czyli gonami i żeremiami, nazywanymi także bobrowniami.
Na bobry polowano w różnych porach roku. Latem podczas łowów używano specjalnie przeszkolonych psów tropiących. Dla pozyskania skórek starano się polować tylko w zimie. Wyrąbywano wtedy przeręble i zakładano sidła bądź też zasadzano się i kiedy bóbr podpłynął do otworu zabijano go. Po upolowaniu zwierzę należało czym prędzej wysuszyć. W przeciwnym razie skórka zamarzała i traciła swoje walory.
Dla książąt opolsko-raciborskich szczególne znaczenie, jak wynika z zachowanych dokumentów, miały walory smakowe bobrów. W Encyklopedii Staropolskiej Glogera czytamy: „kuchnia polska przyswoiła do potraw rybnych i bobry robiąc z nich i na post kiełbaski, potrawki plusk, czyli ogon ceniąc nade wszystko, jadano go w ścisłe nawet posty, utrzymując, że zwierz ten należy do ryb, ponieważ ogon ma łuskami pokryty”.
Ogromne zainteresowanie bobrem wynikało z wysokiej wartości pozyskiwanych zeń łupieży. „Bobra wyszukiwano dla skóry, która pomagała podagrykom i paralitykom, dla sadła, którym smarowano chorych, dla strojów, które znów wracały zdrowie człowiekowi, broniły od epilepsji, pomagały w chorobach kobiecych”. Ów strój bobrowy zwano castoreum. Była to substancja o silnym zapachu piżma, wysuszona na czerwono-brunatny proszek, używana do wyrobu pachnideł lub też jako przyprawa do potraw. Najważniejsze znaczenie miała jako lekarstwo na wszelkie choroby. „W dawnej sztuce leczenia poszukiwana była lepka maść pachnąca, znajdująca się u bobra w dwóch pęcherzykach (...) zwana w aptekach strojem bobrowym. Dziś ten środek lekarski wiele stracił na swej wziętości”. Jeszcze w XIX wieku twierdzono, że: „strój bobrowy na zdrowy organizm wzięty zupełnie jest obojętny, w chorym organizmie działa pobudzającym sposobem na mózg i mlecz kręgowy, szczególnie zaś na niższego brzucha, przy chorobliwej drażliwości i czułości w tej sferze. Użyty w bardzo wielkich daniach działa podniecająco, przymnaża ciepło i przeziew skóry, przyśpiesza prędkość pulsu. Strój bobrowy używa się w następujących chorobach: histerii, hipochondrii, przy wyczerpanej czułości nerwowej, osobliwie mózgu i mleczu, w napadach nerwowych, bólu głowy, omdleniach, biciach serca, w kurczach piersiowych, zawrotach głowy i migrenach, w newralgii niższego brzucha, a najbardziej przy porodzie u położnic”.
Grzegorz Wawoczny
Kołdunki z bobra
Wziąwszy pieczonkę bobrową, odłączyć wszystkie mięso od kości, odrzucić żyły i plewki, samo mięso skroić najdrobniej, lecz nie siekać. Utrzeć na tarce korzenia gałganu kawianą łyżeczkę, cokolwiek estragonu, soli w miarę, trochę pieprzu. Stosownie do ilości mięsa, trzecią część łoju wołowego, kruchego od nerek, oczyszczonego z plewki, najdrobniej usiekać, cebuli kilka w łusce zagotowanych, obrać z łuski, usiekać, to wszystko zmięszać, z dodaniem dwóch jaj. Poczem formować kołdunki, zawijając tak przygotowane mięso do ciasta, dobrze zarobionego i rozwałkowanego. Gotować z pilnością, aby do naczynia nie przylegały, spuściwszy na wrzątek zasolony; poczem wybrać łyżką durszlakową, ostróżnie, aby nie popsuć, na półmisek, rozpuścić do gorąca masła z suchym bulonem, zalać kołdunki, i tartym parmazanem osypać. Ten artykuł, jak zaspokoi apetyt i nasyci, tak równie dogodzi najdelikatniejszemu smakowi.
Źródło: M. Parzyszek; Bóbr w źródłach archeologicznych i pisanych.
Jak przyrządzić bobrowe ogony
Odwarzywszy ogon bobrowy, który ieżeli chcesz możesz w sztuki porąbać, który w occie i soli odwarzywszy uwierć w czosnku jak masło, octu winnego, oliwy albo masła, przywarz i daj na stół.
Źródło: K. Bockenheim, Przy polskim stole, Wrocław 1998.
Zobacz film |
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |