Gotowanie | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Gotowali z Top Chefem!
Głośno, wesoło i przede wszystkim smacznie zakończyli tegoroczne wakacje mieszkańcy Dębieńska. A wszystko za sprawą Adriana Feliksa, finalisty kulinarnego show Top Chef Polska.
Festyn rodzinny, który w ostatnią sobotę sierpnia zorganizowali wspólnie Towarzystwo Miłośników Ziemi Dębieńskiej oraz Miejski Ośrodek Kultury w Czerwionce-Leszczynach okazał się prawdziwie pyszną imprezą. Dopisała pogoda i uczestnicy. Ci ostatni do Dębieńska ściągnęli całymi rodzinami z bliższej i dalszej okolicy. Plac przy miejscowej OSP na kilka godzin zamienił się w pachnącą różnymi potrawami wielką kuchnię, w której pierwsze skrzypce grał gość specjalny – Adrian Feliks, uczestnik drugiej edycji tvnowskiego TOP CHEFA.
Wszyscy z niecierpliwością czekali na gwoźdź imprezy - gulasz na piwie z kaszą, który Adrian osobiście mieszał i doprawiał w ogromnych garach, przy okazji prezentując cały cykl produkcyjny specjału. Ponieważ gotowanie dla setek osób wymagało sporego nakładu pracy szef kuchni potrzebował pomocników. Tych spośród tłumu pomagał wyłapywać prowadzący imprezę Zbyszek Cieślik. Na pierwszy ogień poszli panowie, którzy prezentowali sztukę krojenia mięsa. Podczas gdy ekipa pomocników zajęta była obieraniem, krojeniem i cięciem produktów Adrian ze Zbyszkiem serwowali uczestnikom festynu różnorodne konkursy – wszystkie oczywiście związane z gotowaniem. Na rozdanie czekało sporo nagród. Łatwo nie było, bo trzeba było m.in. odgadywać nazwy potraw, warzyw, produktów w gwarze śląskiej, pochwalić się wiedzą na temat polskich, telewizyjnych programów kulinarnych. Najmłodsi niczym w prawdziwym TOP CHEFIE z zasłoniętymi oczami próbowali produkty i odgadywali ich nazwy.
W oczekiwaniu na danie główne łasuchy mogły zajadać się przepysznymi domowej roboty wypiekami, jakie przygotowały panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Dębieńsku.
Wielką frajdę mieli najmłodsi, którym Adrian Feliks i jego ekipa serwowali lody, przygotowane niecodzienną metodą, bo… przy użyciu ciekłego azotu. Co odważniejsi mogli również spróbować… pokrzywy z ciekłym azotem.
Przez całą imprezę prowadzący Zbyszek Cieślik dbał o to, by dobry humor nie opuszczał uczestników, a bezapelacyjnym hitem były pokazy dwóch ekip chirliderek. Najpierw, ku ogólnej radości tłumu w tańcu zaprezentowali się panowie, a potem wszystkich do zabawy porwały panie. Kiedy wreszcie przyszedł czas na degustację potrawy dnia do Top Chefa ustawiły się kolejki chętnych do smakowania, a kucharze nie żałowali dokładek. – Pyszne, bardzo dobre. Pierwszy raz jem taki gulasz. Chcemy więcej takich imprez w Dębieńsku – padały komentarze znad talerzy.
Festyn kulinarny w dzielnicy zorganizowano po raz pierwszy. – Myślę, że nie jest to ostatnia taka impreza. Może za rok ją powtórzymy, a może wymyślimy coś nowego – stwierdza Marek Profaska, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Dębieńskiej.
Po dobrym jedzeniu przyszedł czas na spalenie kalorii, w czym skutecznie pomagał DJ Michał zachęcając wszystkich do tańca. Zabawa trwała do późnych godzin nocnych, a kto przegapił wizytę Top Chefa w Dębieńsku… niech żałuje.
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |