Telegraf | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Puchar Tymbarku. Tu gra toczy się o coś więcej niż boiskowe zwycięstwo
Pisząc o turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” często przytaczamy historie sukcesu jego byłych uczestników i uczestniczek, którzy z biegiem lat docierali na poziom piłki zawodowej. Ich sukces związany jest z regularną grą w reprezentacji Polski, biciem transferowych rekordów czy występami w Lidze Mistrzów. I choć to oczywiście bardzo ważne, działające na wyobraźnię i dające powód do olbrzymiej dumy organizatorom, to sukces na znacznie większą skalę wykuwa się podczas trwającego właśnie etapu gminnego i powiatowego turnieju. Tu walka toczy się o każde dziecko, jego formę, zdrowie i… całe życie.
Setki osób zgromadzonych na trybunach największego polskiego stadionu. Oprawa medialna godna znanych i lubianych wydarzeń, nie tylko tych sportowych. Obecność legend polskiego futbolu. Tak od kilku lat wygląda ostatni dzień każdej edycji dziecięcego turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” organizowanego przez Polski Związek Piłki Nożnej. Wielki finał rozgrywek, ale i poprzedzające go mecze etapów ogólnopolskiego i wojewódzkiego organizowane są z pompą. Cała ta otoczka to dla uczestników zmagań najczęściej zupełnie nieznane dotąd przeżycie. Kolejne doświadczenie dziecka marzącego o piłkarskiej karierze na miarę największych gwiazd. Jeśli ktoś bowiem do tego etapu dotarł, najpewniej tego typu plany na przyszłość snuje.
Zawodników i zawodniczki z piłkarskim potencjałem można znaleźć już wcześniej – podczas etapów gminnego i powiatowego, które otwierają rozgrywki. Tu jednak znacznie ważniejsza od identyfikowania talentów jest masowość. Nie bez przyczyny jednym z podstawowych celów turnieju jest „aktywizacja lokalnych środowisk sportowych”. Idealnie byłoby, gdyby do rozgrywek zgłoszone zostało każde dziecko z przedziału wiekowego 7-12 lat. Tu piłka jest dla wszystkich, a na pierwszym miejscu zawsze będzie zabawa, stanowiąca narzędzie do poprawy stanu zdrowia społeczeństwa.
Brzmi górnolotnie, ale to właśnie ta dziecięca zabawa może okazać się przełomowa. Może być punktem zwrotnym dla dziewczynki z nadwagą, która od teraz, zakochana w piłce, zacznie grać w nią regularnie, i dla nieśmiałego chłopca, którego udane zagrania z boiska „zbudują”, wpływając na jego pewność siebie i wiarę we własne możliwości w codziennych sytuacjach, również poza zieloną murawą.
Adrian Matuszczyk, koordynator regionalny turnieju z województwa opolskiego dodaje do powyższego coś jeszcze: – Ja na ten turniej patrzę jako na narzędzie służące popularyzacji piłki nożnej w szkołach. Kluby uczestniczą w rozgrywkach ligowych, wszelkiego rodzaju turniejach komercyjnych i towarzyskich, organizują mecze kontrolne. Natomiast ze szkołami jest inaczej. Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” jest jedną z niewielu inicjatyw, które wymagają aktywności od nauczycieli. To oni muszą zarejestrować drużynę, zorganizować grupę, dotrzeć na zawody i poprowadzić w nich swoich podopiecznych. A w każdej szkole, w każdej drużynie, są perełki. Z drugiej strony są też takie dzieci, u których widać problem z podstawowymi działaniami ruchowymi, jak choćby z bieganiem, nawet bez piłki – nie pozostawia wątpliwości Matuszczyk.
Jest w tym coś… optymistycznego. U tych mniej uzdolnionych, czasem wręcz sportowo zaniedbanych, widać chęci do zmiany sytuacji. Teraz najważniejsza będzie regularność. Oczywistym jest przecież, że jeden dzień gry w turnieju nie sprawi, że w cudowny sposób polepszy się kondycja, albo że nagle znikną nadprogramowe kilogramy. Ale taki dzień aktywności w sprzyjających okolicznościach i przyjaznej atmosferze może być doskonałym początkiem wieloletniej przygody ze sportem. Zdecydowana większość uczestników rozgrywek w przyszłości nie zostanie zawodowymi sportowcami. Każdy jednak powinien przez całe życie uprawiać sport amatorsko. Dla nikogo innego, a wyłącznie dla siebie.
To długotrwały proces, a na efekty w postaci wzrostu umiejętności, poprawy formy i zmiany sylwetki trzeba czasem cierpliwie poczekać. Ale udział w etapie gminnym czy powiatowym turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” ma swoje niezaprzeczalne korzyści dla zdrowia tu i teraz. Wyjazd na takie zawody to odświeżenie głów uczniów, wzrost wydajności i lepsza koncentracja, a co za tym idzie – łatwiejsze przyswajanie wiedzy.
Etap gminny i powiatowy jest organizowany przez Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej. Za zaplanowanie i przeprowadzenie zawodów odpowiadają koordynatorzy regionalni, tacy jak Adrian Matuszczyk.
– Na Opolszczyźnie mamy dwanaście powiatów. Związek podzielił województwo na cztery regiony, a w każdym z nich pracują trener związkowy i jego asystent. Ja jestem odpowiedzialny za „region trzeci”, czyli powiaty strzelecki, kędzierzyńsko-kozielski i krapkowicki – opowiada pan Adrian, pracujący przy turnieju od 2014 roku. W tym roku po raz pierwszy sprawuje pieczę nad trzema powiatami. Wcześniej miał pod sobą tylko jeden. Jest to związane z reorganizacją wojewódzkich kadr chłopięcych i dziewczęcych w Opolskim Związku Piłki Nożnej. Zarząd połączył funkcję trenerów tychże kadr z funkcją koordynatorów turniejów „Bawi nas piłka” oraz „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”.
Najpierw trzeba znaleźć odpowiednie miejsce do rozegrania zawodów. Wymaga to zwykle kilku telefonów i dobrych relacji z dyrektorami szkół. Następnie należy skontaktować się z opiekunami wszystkich drużyn, które zgłosiły się do turnieju, informujących ich z odpowiednim wyprzedzeniem o czasie i miejscu zmagań. Obsadę sędziowską zapewnia Wojewódzki ZPN, w przypadku Opolskiego odpowiada za to Piotr Popiołek. Z nim również trzeba porozmawiać wcześniej, tak aby miał czas na znalezienie dostępnych arbitrów.
Przed zawodami należy też przygotować dokładny harmonogram, a już w ich trakcie koordynator jest obecny przy stole organizatora. Obsługuje tablice, odnotowuje wyniki, ale też sporo rozmawia z trenerami i nauczycielami, co jak sam przyznaje – bardzo lubi. Zdolności komunikacyjne są w tej pracy nie do przecenienia.
Podobnie zresztą jak elastyczność, umiejętność bieżącego reagowania i znajdowania optymalnych rozwiązań w obliczu dynamicznie zmieniającej się sytuacji, szczególnie w czasach pandemii. Pan Adrian nie raz już się o tym przekonywał.
– W poniedziałek 6 grudnia mieliśmy rozegrać kędzierzyńsko-kozielski finał powiatowy wszystkich kategorii chłopców i dziewcząt. Niestety w Reńskiej Wsi panowały trudne warunki atmosferyczne i musieliśmy go przełożyć. Korzystając z gościnności Szkoły Podstawowej nr 12 z Kędzierzyna-Koźla udało nam się zagrać trzy dni później, ale tylko w najmłodszej kategorii, a w dodatku w okrojonym przez covid składzie – opowiada Matuszczyk. – Podczas zawodów rozmawiałem z nauczycielami z różnych szkół o możliwościach przeprowadzenia pozostałych gier jeszcze przed świętami w ich placówkach. W związku z wprowadzeniem nauki zdalnej oraz coraz liczniejszymi kwarantannami postanowiłem jednak, że kategorie U-10 i U-12 zagrają po feriach. Tak mi podpowiadał rozsądek oraz uczciwość wobec tych, którzy chcą wziąć udział w turnieju.
Jak widać, koordynatorzy nie zawsze mają z górki. Czasem sytuacja wymaga wdrożenia planu B, C czy D. Na koniec liczy się jednak to, aby stworzyć dzieciom warunki sprzyjające do gry w piłkę. Tylko tyle i aż tyle. Korzystają na tym wszyscy, bez względu na talent i umiejętności.
Ci uzdolnieni, którzy do etapu wojewódzkiego się nie dostają, nie powinni się martwić. Oni również są dostrzegani. Koordynatorami regionalnymi najczęściej są trenerzy i do ich obowiązków należy m.in. monitorowanie najbardziej utalentowanych piłkarek i piłkarzy. Jak to wygląda na Opolszczyźnie? – Mamy arkusze, które – w przypadku, gdy zawodnik czy zawodniczka pokażą swój potencjał – wypełniamy i przesyłamy do koordynatora kadr wojewódzkich, Filipa Sikorskiego. On najlepiej wie, co z nimi robić – mówi Matuszczyk.
Swoje obserwacje podczas etapu gminnego i powiatowego prowadzą nie tylko Wojewódzkie ZPN-y, ale też trenerzy klubowi. Zdarza się, że w danym regionie jest jakiś hegemon. Rywalizacja z nim to najlepsza okazja dla dzieci z mniejszych ośrodków, aby zwrócić na siebie uwagę. Pokazać się na tle tych, którzy trenują regularnie. Podkreślają to szkoleniowcy z tych akademii i klubów. Kiedy z kimś rywalizują, patrzą również na przeciwników i zdarza się, że na tej podstawie zapraszają ich na testy.
Adrian Matuszczyk pełni w Opolskim Związku Piłki Nożnej także funkcję trenera dziewczęcych kadr wojewódzkich. To dlatego bacznie przygląda się im w trakcie rozgrywek.
– Szukamy w Związku rozwiązań pozwalających na wzrost zainteresowania piłką nożną wśród dziewczynek, a turniej jest jednym z nich. Widzę, że drużyn żeńskich jest więcej niż trzy-cztery lata temu. To wynika zapewne ze zwiększenia świadomości trenerów i nauczycieli, ale też zainteresowania samych dziewczyn – opowiada trener, koordynator, a przed wszystkim osoba, dla której futbol stał się pasją pozazawodową (pan Adrian na co dzień jest bowiem wychowawcą w zakładzie karnym). – W piłce będę tak długo, jak będzie mi to dane. Lubię się nią zajmować, a może nawet coś więcej niż lubię – deklaruje na zakończenie.
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |