Telegraf | Pokaż listę wszystkich wiadomości » |
Bartłomiej Zalewski: Rodzic to pierwszy trener
Praca z młodymi ludźmi to bardzo duża odpowiedzialność. Przede wszystkim w aspekcie wychowawczym. Pomijam już sprawy sportowe, które w pierwszej kolejności decydują o selekcji tych chłopców. Musimy pamiętać też o tym, że wychowujemy młodego człowieka. To najlepszy wiek by wpajać mu kluczowe wartości, także poprzez sport – mówi Bartłomiej Zalewski, trener piłkarskiej reprezentacji Polski do lat 15 i do lat 17, a także członek sztabu reprezentacji U-21 Marcina Dorny.
Jak nazywa Pan swoich podopiecznych z kadry: piłkarze, kandydaci na piłkarzy czy jeszcze inaczej?
Bartłomiej Zalewski: Dla nas są to „piłkarze”, choć na pewno tacy, którzy w przyszłości muszą rozwinąć swoje umiejętności i stać się piłkarzami przez duże „P”. Traktowanie ich w kategoriach kandydatów czy adeptów jest jednak słuszne. To dopiero początek ich sportowej przygody.
Od kilku lat pracuje pan z najmłodszymi rocznikami reprezentacji Polski. Selekcjoner nastolatków musi być bardziej trenerem czy pedagogiem?
Praca z młodymi ludźmi to bardzo duża odpowiedzialność. Przede wszystkim w aspekcie wychowawczym. Pomijam już sprawy sportowe, które w pierwszej kolejności decydują o selekcji tych chłopców. Musimy pamiętać też o tym, że wychowujemy młodego człowieka. To najlepszy wiek by wpajać mu kluczowe wartości, także poprzez sport. Staramy się robić to jak najlepiej.
W jednym z wywiadów powiedział pan, że nie ma problemów z krnąbrnymi charakterami. Uważa się jednak, że pańscy podopieczni są w najtrudniejszym wieku dla młodego człowieka.
Mamy duże szczęście, pracując na poziomie reprezentacji, że dociera do nas grupa chłopców, którzy mają już jakiś zdefiniowany pomysł na przyszłość. Może za wcześnie mówić o konkretnych celach, natomiast gra w piłkę jest ich marzeniem i dążą do jego realizacji. Z takim przeświadczeniem do nas przychodzą, więc łatwiej jest nam egzekwować te zachowania, które się na bycie piłkarzem składają.
Ilu obiecujących zawodników zniechęca się na tym etapie?
Naprawdę bardzo mało było takich przypadków. Dużo większym problemem jest zarządzanie ich prywatnym, małym sukcesem, czyli np. pierwszym powołaniem do reprezentacji. Takie wyróżnienie może w jakiś sposób zahamować ich rozwój. W tej kwestii jesteśmy ze wszystkimi trenerami reprezentacji zgodni, że motywację należy kierunkować pod kątem gry w pierwszej kadrze. To jest ten cel, który powinniśmy wszyscy sobie stawiać. Pomóc mogą też trenerzy klubowi i rodzice. W tym środowisku spędzają najwięcej czasu.
Jak rodzice mogą pomóc swoim synom i córkom, marzących o karierze?
Przede wszystkim ucząc dziecko konsekwencji w codziennych działaniach. Nie może być wymówki - poza wyższymi sprawami jak choroba czy sprawy rodzinne – dla opuszczenia treningu. A takich pokus jest po drodze wiele. Rodzice, którzy sprawują kontrolę nad codziennymi poczynaniami młodego człowieka, muszą w nim rozwijać determinację. Zachęcać do treningów i codziennej aktywności. Od małego zaszczepiać pasję do ruchu.
Zmieńmy nieco temat. Czym się różni droga dziecka do reprezentacji z małego i dużego ośrodka miejskiego?
Jeśli chodzi o sam kontekst dostania się do reprezentacji, to ta droga jest taka sama. Obserwujemy zarówno tych chłopców, którzy grają w dużych akademiach jak i tych z mniejszych ośrodków. Dostrzegamy jednak różnice w mentalności. Większy upór w dążeniu do spełniania marzeń charakteryzuje chłopców z mniejszych ośrodków. Cechuje ich większa determinacja. Należy jednak pamiętać, że wszyscy chłopcy charakteryzujący się wysoką jakością, trafiają w końcu do tych dużych akademii i jest to naturalne. Natomiast to, co wyniosą z mniejszych ośrodków, czyli zapał, poświęcony czas, wiara w siebie - będzie procentowało w przyszłości.
Najlepszych zawodników do starszych roczników reprezentacji powołuje się już z ligowych klubów. Tymczasem do tej najmłodszej kadry najłatwiej dostać się chyba poprzez konsultacje wojewódzkie i takie rozgrywki jak „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”?
Nie ulega wątpliwości, że to doskonałe miejsce do tego, żeby zobaczyć kolejną, czasami nieodkrytą jeszcze grupę utalentowanych zawodników jeszcze przed wielkim finałem. I tak się dzieje co roku. Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” swoim rozmachem, liczbą uczestników daje nam olbrzymią możliwość poznania wielu zawodników. I chętnie z tego korzystamy. To świetna możliwość selekcji i nieoceniona pomoc dla trenerów.
Spośród 320 tysięcy dzieci biorących udział w turnieju, prawie 40% to dziewczynki. Czy dzięki temu za kilka lat Polska może wyraźniej zaistnieć w piłce kobiecej?
Od paru lat piłka nożna kobieca nabrała bardzo dużego tempa rozwoju, co widzimy chociażby po liczbie trenujących dziewcząt w Polsce. Popularyzacja piłki kobiecej poprzez Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” jeszcze bardziej podnosi potencjał i myślę, że będzie to z każdym rokiem zdecydowanie rosło. W każdym ośrodku Akademii Młodych Orłów trenują dziewczynki. I to dziewczynki grające na bardzo wysokim poziomie, dorównujące nawet umiejętnościom chłopcom.
Pierwsze symptomy widać już od jakiegoś czasu. Mamy przecież rocznik Mistrzyń Europy U-17, z nazywaną Messim w spódnicy Ewą Pajor na czele i Pauliną Dudek, która zaczynała w tym turnieju. Jak zachęcić dziewczynki do tego sportu?
Myślę, że potrzebna jest jeszcze dużo większa liczba klubów kobiecych, które mogą taką kandydatkę na piłkarkę przyjąć w swoje szeregi i wyszkolić. Poprzez stworzenie większych możliwości, zwiększyłaby się liczba uprawiających ten sport dziewczynek. Mamy też świadomość problemów logistycznych rodziców w takim wypadku. Często wysłaliby córkę do klubu piłkarskiego, ale nie ma gdzie. Trzeba wówczas wozić ją 70-80 kilometrów. Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” jest zatem świetną okazją do zachęcania dziewczynek do gry w piłkę.
Czym różni się trening chłopców i dziewczynek na pierwszym etapie przygody z piłką?
Różni się chociażby przez wzgląd na rozwój biologiczny. Wiele różnych uwarunkowań, które niesie ze sobą biologia, to różnice w treningu, prowadzeniu zespołu. Natomiast te fundamentalne podstawy są podobne.
Najlepsi zawodnicy Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” dostają powołania na Letnią Akademię Młodych Orłów. Tam możecie dłużej przyjrzeć się największym talentom, które za kilka lat będą stanowić o sile najmłodszych roczników reprezentacji Polski.
LAMO jest naturalną kontynuacją procesu rozpoczętego przez rozgrywki o Puchar Tymbarku. Na jego końcu rozsyłamy powołania na zgrupowanie. Jest to grupa 80 chłopców z każdego z dwóch roczników, więc grupa dość liczna, jeśli chodzi o zgrupowanie. Konsekwencją są powołania do najmłodszej reprezentacji Polski.
Jakie kryteria stosuje Pan selekcjonując zawodników do kadry? Co w głównej mierze decyduje, że wybiera Pan danego piłkarza kosztem innego?
Podstawowym kryterium oceny są oczywiście umiejętności piłkarskie i potencjał danego zawodnika niezależnie od jego rozwoju biologicznego w danej chwili. Jednym z punktów zgrupowania LAMO są na przykład testy, weryfikujące umiejętności piłkarskie oraz sprawdziany motoryczne.
Czyli nos trenerski jedno, a testy drugie?
Trzeba te dwie rzeczy umiejętnie powiązać. Trochę słabsze wyniki testów motorycznych nie mogą przekreślać zawodnika na przyszłość. Naszym zadaniem jest, żeby to umiejętnie zweryfikować. I takie dziecko odpowiednio umiejscowić w rankingu, żeby go nie stracić w przyszłości.
Które kluczowe kryteria na dziś decydują?
W każdym roczniku w pierwszym okresie selekcyjnym, który trwa około roku czasu, oglądamy bezpośrednio na zgrupowaniach około 170-180 zawodników. To jest grupa, którą powołujemy w przeciągu kilkunastu miesięcy, i z której powoli wyłaniamy najlepszych. To jest ocena bezpośrednia, kiedy przez tydzień możemy ich oglądać, obserwować w treningu, zachowaniu na boisku i poza nim. Ale monitorujemy także stale grupę ponad 600 zawodników w danym roczniku. Myślę, że ta ocena jest bardzo obiektywna. Na tyle szeroka i na tyle rozłożona w czasie, że dajemy szansę naprawdę bardzo dużej grupie zawodników. Bywa tak, że na tych pierwszych zgrupowaniach selekcyjnych niektórzy piłkarze nie zdołali nas przekonać od razu, stanowią o sile tej reprezentacji w końcowym etapie selekcji.
Przed nami Mistrzostwa Europy do lat 21 w Polsce. Jakie są Pańskie oczekiwania i nadzieje?
Bardzo optymistyczne. Mam zaszczyt być członkiem sztabu szkoleniowego tej reprezentacji oraz pracować z tymi zawodnikami podczas zgrupowań. Uważam, że jest to bardzo dobry rocznik i świetna grupa zawodników, która udowadnia swoją jakość w rozgrywkach klubowych. Myślę, że ta drużyna ma ogromny potencjał i może odegrać naprawdę bardzo dużą rolę. Jesteśmy zespołem, który będzie walczył o jak najwyższe cele.
Komentarze społecznościowe |
Zobacz także |
Telegraf | Pokaż wszystkie » |